Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 11 may 2011
Monseigneur, nous n’avons plus de cire pour les ciergs, nous n’avons plus de cierges pour les saints, (…), nous n’avons plus d’huile les lampes du sanctuaire.
Max Jacob, Le règne de prophètes
ten przepełniony Graal nigdy nie istniał
ta poplamiona dłoń niczego nie trzyma
to przepalone światło nigdy nie zaśpiewa
trudno pogodzić się z tym iż było to samookaleczenie –
Mistrz Sprawiedliwości odszedł ze złamaną ręką
a jego Logos zabarwił pamięć lodu
aby zagrożony upałem dzień mógł zlizać rozdwojonym językiem
suchą jagodę depresji z mokrej ściany orgazmu
w chwili przedostatniej zrobiło się wyjątkowo szybko –
zakręt wyprostował drogę zawieszając most nad porzuconym głosem
gdzie cztery kraty otwartej klatki
coraz bardziej zaciskają szpary owdowiałej oczywistości
na przeoczonych kartkach dziennika zainfekowanych myśli
chwilowe przeciąganie strun oczekującej łaski -
po drugiej stronie liczby pojedynczej która zawsze była mnogą
goszczą zabójcę ogniem ciałem i krwią smażąc każdy jego nerw
by w wyperfumowanym sanatorium doktora Mengele ktoś musiał przeżyć
a jego kości złożone do kostnicy w zachodnim skrzydle czasu skonały ze strachu
nietrudno znaleźć grawerowanego pająka fioletowego zmierzchu
składającego w pocie własnego łoża jaja na karku nocnych ust o smaku dymu
jak Teilhard de Chardin przyjmujący pierwszą komunię z lufą karabinu u skroni
jak Schopenhauer całujący pejzaż którego nigdy nie zaznał
jak von Kleist dławiący się powszechną tajemnicą złudzenia
smutek stworzenia to tylko nieznośna lekkość poronnej dłoni
zsyłającej porankiem niedokończone odkupienie wyspie doktora Moreau
gdzie zostaną ostatnie okruchy wrzącego lęku w nicości unicestwionego
bo w nim jest litera rozstanie i brzeg wyschniętego morza
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 10 may 2011
odczekać swoje
i zmów odczekać
a później raz jeszcze czekać
czekać czekać
zmarznąć przysnąć
przegapić –
wzięli i poszli
doradzili czekać
czekać czekać
odsapnąć pomyśleć
nic nie robić –
odepchnęli krzyknęli
krzyknęli czekać
czekać czekać
sprężyć się zacisnąć
rozwalić –
zebrali złożyli
stwierdzili czekać
czekać czekać
da capo al fine non coda
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 9 may 2011
wybacz ale niewiele z tego wszystkiego pamiętam jakiś pigmencik na totalnym syfie amnezji
a jeśli chodzi o chronologię ludzi i nazwisk to tylko od lepiej poinformowanych bliźnich z drugiej ręki
i nie wiem czy chcę z tego cokolwiek ponieść dalej czy ten debilny plecak jest mi naprawdę potrzebny
chociaż znając samego siebie to zawsze noszę w kieszeni kupę pierdoł na przykład suwak logarytmiczny
na pewno kilka razy dziennie myłem nogi pastą behapowską w plastikowej misce zawszonych urojeń
z obsesyjnym przekonaniem o brudzie zainfekowanym wędrówkami z domu na dworzec i z powrotem
by od nowa ganiać po pokładach Wilhelma Gustloffa albo U – 96 za psychotyczną Rose DeWitt Bukater
takim alter ego doktor Dagmary Mesojed miejscowej psychiatrycy po kosmetycznej masketomii szeptu
stosownie starszej od prototypu kategorycznych wyobrażeń o zapełnionych śliną kształtach gorącego kremu
więc miej to proszę na uwadze i nie osądzaj pochopnie nie twórz z łaski swojej fałszywych przesłanek
to zaprowadzi nas prosto windą na szafot może tylko ciebie a szkoda by było takich cud rudych włosów
naprawdę nie widziałem niczego przez okna fakt że nie chciałem widzieć nikogo ani ludzi ani autobusów
nie wyobrażasz sobie nawet jak to wciąga ten zawiesisty klimat i ta biała niewydarzona pościel nasenna
ale lepiej żeby tam ciebie n i g d y n i e b y ł o żebyś tego nie musiała nawet gdyby dobrze za to płacili
bo poobdzierasz mnie z ostatniej drapanej fikcji na którą mnie i tak do końca gorąco nie stać
jeszcze liczę na to że porozbijam wszystkie ule słoiki z miodem i ananasowe dżemiki z szerszenich gniazd
na wzór niedopałka po musztardzie porzuconego wisielca klaszczącego kłamstwa gotującej się gorgony
kiedy jak wenecki Matuzalem w kaftanie bezpieczeństwa który bardziej przypomina zdewastowany stępor
będę poszukiwanym we wszystkich stanach i departamentach zamorskich podwójnym zbiegiem z ziemi Ur
bo ta trutka jest uczciwsza od kremu nivea od Arthura Rimbauda od wszystkich głodnych cwaniaczków
więc ulep mnie ociemniałym spojrzeniem plastelinową prohibicją rajskim jadem speszonym toporzyskiem
jako że poczekasz choć nie ma to najmniejszego sensu a czas ucieka ponieważ tak na ułomnego przystało
bądź co bądź muszę zamieszkać w starej kamienicy wraz z nagością chórem i chorym psychicznie wężem –
to tam się wszystko roznieciło jeśli i tak będziesz wiedziała dlaczego napijemy się wieloowocowego soku
z przepisowym muśnięciem warg oraz głębią nakarmionego odbicia miedzianej zdrady innego wajdeloty
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 8 may 2011
pogięty obrazek
uświęcony tłustymi palcami
pośród pereł rozsypanej kawy i wykruszonego tytoniu
w kadzidlanej wonności bełkotu
we wnętrzu halucynacyjnej bazyliki
krato w oknie –
módl się za nami
głosie w czaszce –
odpuść nam panie
lęku bezimienny –
z imionami naszymi nas pojednaj
imionom swoim nas polecaj
pustym sigilom nas oddawaj
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 7 may 2011
jeżeli musiałaś być
odpowiedzią
to jak brzmiało
pytanie
przecież przed początkiem
trwał tylko
sen o zapachu ciała
który z czasem stał się
wieczystym dèjá vu
preludium końca jednakże
w zwyczaju swoim
bywa szczodre
delikatnie fałszuje wyznania
niedyskretnie obnaża zmysły
lecz później nawet ból
nie jest już sobą –
taki pryzmat utraconej łzy
takie spectrum niedokończonego pola miłości
rozmnożone przezornie
niedomknięte gesty pojednania
jak pozłacane karety
próbują przedrzeć się przez zamknięte oczy
ale czeka tam na nie
wyłącznie grzeszny piasek
słonecznego wybrzeża pożądań
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 6 may 2011
kochani –
dziękuję za wasz list którego nie otrzymałem
ale przeczytałem go kilka razy było mi miło
jest mi tu dobrze nawet czasami fajnie
za oknem ładny widok choć już za późno na późną jesień
mieć okno jest całkiem ekstra nawet jeśli nic nie widać
zawsze można pogapić się nakarmić ptaszki
dla sikorek daję plasterki własnego brzucha
goli nas tylko jeden pan sanitariusz
mówią o nim kalifaktor ale jemu to kalafiorem zwisa
bo jest tępy jak brzytwa kalifaktora
wszyscy śpią w piżamach
siostry i lekarze chyba tez chociaż nie z nami
koledzy pija czaj taką herbatę koloru smoły
ja tez piję potem mam sucho w gębie
kiedyś się nawet porzygałem bo to przed śniadaniem
mimo to czaj jest zajebisty mówią koledzy i ja też tak mówię
choć mało gadam bo nie wiem co można mówić do nikogo
ale centralnie staram się i na pewno się poprawię
przyślijcie mi proszę mineralną gazowaną białą czekoladę milka
papierosy jin ling lub monte carlo czerwone
paczkę zabiorą mi i tak lecz dostawać coś to full wypas
pozdrawiam was i życzę nie martwcie się nara
wasz syn/ojciec/brat/swat/kuzyn/sąsiad/kolega*
(*niepotrzebne skreślić)
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 5 may 2011
Hermanowi z Bożej łaski Wielkiemu Mistrzowi Domus Theutonica Ordinis
mężowi dostojnemu i świątobliwemu godnemu wszelkiej pochwały
znakomitemu zasługą męstwa
Conradus frater canonicus Ordinis Præmonstratensium
z tejże łaski inquisitor Sacræ Inquisitionis Jego Świątobliwości Ojca Świętego Gregoriusa IX
pełni radości Wam donosimy
iż zaszczytem niezmierzonym przez Niebiosa uhonorowani zostaliśmy
poznać mogąc Elisabethę z Arpadów wdowę po langrafie Turyngii Ludovicusie
pełne zbożności i miłosierdzia czyny tejże niewiasty oglądać
słów jej światłych pokorą i bojaźnią bożą przepełnionych słuchać
jako też woli swej ją poddać i uczennicą swą uczynić -
wobec Pana naszego potwierdzamy
że baczenia nie mając na swą płeć i urodzenie znakomite
rankiem i wieczorem zwyczaj miała chorych nawiedzać
posługiwać tym którzy na wielce odrażające choroby cierpieli
posiłek podawać jednym posłanie poprawiać drugim
na wątłych ramionach bez sił leżących dźwigać
i jałmużnę czynić
i wiele inszych posług dobroczynnych spełniać
niczym Sanctus Ioannes Eleemosynarius patriarches Alexandriæ
zaświadczamy także
iż od świata się oddaliwszy
ciało swe bez przykładu okrutnie poprzez flagellatio i posty umartwiała
w stronę Boga tylko oczy swe prowadziła
które jakby słońca promieniami radości błyszczały
w modlitwie i nabożnej ciszy imię Jezu Krysta chwaliła
a i na swój los nie szemrała
tak też z tego padołu z ufnością w Panu odeszła
nos indignus servus Dei
w wielki piątek roku naszego pańskiego 1233
złożyliśmy w obecności przezacnych świadków swe ręce na krucyfiksie
i przysięgliśmy życie swe oddać za na ołtarze wyniesienie tej białogłowy
a nawet koronę męczeństwa na ten cel przyjąć
tuszymy wielce iż Wy Wielki Mistrzu
raczycie się wstawić gorąco do Stolicy Apostolskiej za Elisabethą
i całą powagą swą dostojeństwem i pobożnością
potwierdzić heroiczność Jej cnót
oraz modlić się bez ustanku
by Przewielebny Biskup Rzymu Duchem Świętym tchnięty
w poczet świętych pańskich zaliczyć ją raczył
ku pożytkowi ogólnemu
atque maiorem Dei gloriam
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 4 may 2011
córko Dioskura –
spotkałem Cię lata temu w monachijskiej Pinakotece
wyglądałaś tak świeżo
jakbyś przed chwilą
opuściła otwarte łono palety Hansa Holbeina
jednak stało się tak jak się to dzieje normalnie
czyli zapomnienie wyegzekwowało swoje prawa
wyrokiem prokuratora Bitynii
(a być może i wyższej instancji)
skała otworzyła się za dotknięciem miecza
i wysypały się ze złotego kielicha
wszelkie pospieszne żądze anatemy i błogosławieństwa
do tej pory skrzętnie skrywane płaszczem anioła z Nikomedii
wiem
nazywasz się teraz Ingrid Bergman
mieszkasz w Casablance
piszesz nowy rozdział historii sądu ostatecznego –
konieczny dialog z lordem Vaderem
węgielne listy do Orygenesa i Ignacego z Antiochii
mam nadzieję
iż za Twoim wstawiennictwem
będą mi odpuszczone
wszystkie grzechy Maksymiana Galeriusza
wszystkie niegodziwości Humphreya Bogarta –
jako z duchem moim tak i bez niego
jako z Tobą tak i bez Ciebie
jako z zegarem tak i bez jakiejkolwiek cyfry
w trójkątnej wieży podziemia
którą niegdyś wznieśliśmy do Pana
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 3 may 2011
Prawdziwie sprawne totalitarne państwo to takie, w którym wszechwładny zarząd składający się z politycznych bossów wraz z armią menagerów kontrolują populację niewolników, którzy nie muszą być przymuszani, bo kochają swą służbę.
Aldous Huxley
Wkrótce już - sędzie sami sobie skłamią,
By gwiazd - dwanaście Ameryki zbladło;
Sprawiedliwości przepęknie źwierciadło
Cyprian Kamil Norwid, John Brown
przez Oceanu martwe płaszczyzny list spod klucza ci posyłam o wszechuwielbiony wuju Samie
choć Atlantów cenotaf w kloaczny dół zamieniłeś a brzegi jego lęgowiskiem gadów orężnych obsiałeś
choć kantylenę mewy w cyfrach plugawych zamknąłeś jak zaskoczonych ludzi w wypalonych cieniach
choć literę zamazałeś ramoty bohomazem a papier przepastnymi stosami piaszczystych słów skowałeś -
aczkolwiek epistołę tę chełpliwością swoją w twardym ogniu krotochwilnej pogardy poniechasz
nie w Bogu pokładasz ty nadzieję jeno w pomiotnej mamonie spoglądasz wzroku przeznaczenia
okiem ufryzowanego peruką mistrza kielni i węgielnicy co zniewolenie wolnością jak trefniś nazywa
a Treuga Dei głosząc Pax Americana od krańca do krańca hańbą i sromotą na mieczach niesiesz
donośnie Dziennikami Turnera w konwulsji przedostatniej dies irae na postrach ludom wrzeszczysz
boś ty dla padołu ziemskiego Apollyonem zapamiętałym i Jerusalem w prawdziwości Fałszywym
gdzie żeś godne prochy Sokratesów Nowego Świata rozrzucił w jakich urnach kanopskich je składasz
jakim najdzikszym wilkom na prześmiewcze rozszarpanie ich koncepta w pasji zaordynowałeś
gdzież ciągle kona Davis Makbetem zwany gdzież Griffitha płomienne obrazy niepamięcią obrastają
gdzież Dixona nostalgia i prawość w popiół obrócone gdzież DeMille’a starożytni herosi
gdzież swobody umiłowanie gdzież sprawiedliwości męstwa i honoru zasypane krwią komnaty
biada biada biada po stokroć ci biada bo jak gwiazda spadniesz chociaż świecisz obficie
aż dym się dźwignie wysoko jako z molochowego pieca pojękiwania tych co na zatracenie idą –
noc się zbliża z fezem na głowie czerń złowieszcza z twarzą Alfonso Capone
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 2 may 2011
mon cheri Georges – Jacques –
żeby nie było między nami niedomówień
la siecle lumiére nigdy nie był moją ulubiona epoką
pomnikowcy typu Voltaire Diderot Smith Franklin
wywoływali u mnie oczopląs
nie przeczę
Baal Szem Tov Giuseppe Balsamo de Sade Swedenborg
zwracali moją uwagę szukając światła gdzie indziej niż oświeceni
rewolucji francuskiej zupełnie nie mogłem strawić
ułożyć zapamiętać
(być może z powodu długo nieuświadomionego monarchizmu)
żigolaku –
przemknąłeś się jak zaćmienie słońca
ucztowałeś królewsko pod gilotyna delektując się własnym padłem
i pijąc krew pięciominutowych pomazańców
pokazałeś tłumowi zombie język
uwodząc Przybyszewską okłamałeś interpretatorów
nauczyć się od ciebie mógłbym wiele
ale nie wiesz którymi pociągami jeżdżę
może kiedyś na Gare du Nord wspomogę cię złamanym euro
ale póki co
nie pisz do mnie przesłań nie nachodź w Arcis – sur – Aube
nie inwigiluj też Luizy Gely
szczególnie gdy próbuje wydusić ze mnie parę kropel spermy
zapal cygaro w Mulin Rouge i idź na służbę do Bocassy I –
aprés vous le deluge – car tel est notre plaisir