Diary

gabrysia cabaj


older other diaries from newer

27 july 2012

27 july 2012, friday ( Mu(n)di )

Nie interesuje mnie wszechobecny nepotyzm ludzi zasiadających w zarządach spółek - to ich etyczny problem, kiedy przyjdzie im już zacisnąć dupę. Nie włączam radia. Siedzę w słońcu na ostrzu oszczepu wyrzuconego przez Pana. Lekki wietrzyk palcami przebiera moje teraz jasne włosy. Para świstunek uwija się między wiśnią, świerkiem i wysokimi słoneczniczkami. W moim cieniu leży mały czarny pies, obserwując każdy mój ruch. Na polach dojrzewają zboża a tutaj gałęzie uginają się od śliwek, orzechów i gruszek. Pod ścianą płoną lilie smolinosy. Gdy będę wieszać na linkach pranie, z rozrzewnieniem pomyślę o Andrzeju Łapickim.
Najwygodniej by było w tej chwili, żeby człowiek umiał patrzeć w przeszłość i w przód jednocześnie. Ale tak się nie da. Bo co to jest przeszłość? Niejednemu się zdaje, że lina, po której szedł, rozpięta w czasie, albo ulice, których już nie ma. O, tak - to by mogły być ulice
jak ze snu - poza przestrzenią i czasem






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1