Diary

gabrysia cabaj


older other diaries from newer

30 august 2012

30 august 2012, thursday ( Wczoraj )

Docieramy na miejsce. Potem zmieniamy miejsca. Jesteśmy tak zmienieni, że trudno nas rozpoznać. Gdyby nie możliwość spotkania E i E, spotkanie miałoby sens zaledwie duchowy.
Ostatni raz widzę B (ładnie wygląda). Natomiast ich ostatni raz widziałam latem 1986 roku w Załakowie na Olszewcu.
Wtedy byłam w ciąży z najmłodszą. Poszłam się wysikać i jakiś czas chodziłam z sukienką w majtkach, aż ciotka Anka zwróciła uwagę, że tyłek mi wychodzi.
(Po kilku słowach widzę, że nic się nie zmienili - E ma więcej ciała, E - jedno płuco mniejsze. Oboje jacyś mniejsi są - jak łatwo ich objąć.)
Do kotletów, steków, zrazów, buraczków, fasolki; do kartofelków z sosem czytam wiersz o Kaszubach, otwierający tomik: Przenikanie. Po oklaskach pałaszuję ciastko, jakiego w życiu nie jadłam.
Kartuzy mają własne jezioro, które B. oglądała codziennie z okna swojego mieszkania. Kartuzy przeglądają się w swoim jeziorze (patrzę na nie oczami B.)
Jej oczy są zamknięte na jezioro, więc jedziemy do Sierakowic, żeby otworzyć się na wspomnienia.
Prababcia miała na imię Anna. Urodziła się w 1877 roku. Babcia Leokadia zmarła po dwóch latach tęsknoty za dziadkiem, którego wzięli Ruscy. Ewa miała zaledwie 19 lat. Wuja Bernarda nie znalazłam i Janka też, bo już to drzewo wycięli, które było grobowskazem.
Do domu pozostała nam godzina i trzydzieści minut z zakrętami.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1