Poetry

gabrysia cabaj


gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 28 june 2013

Batumi

Nie klikam w „To lubię”
nie strzępię języka – ja tutaj żydzę
w myśl przysłowia: kochajmy się..
 
Kiedy  przynosi morze kopru
na biały stolik, wtedy odpływam

Ktoś mi odwraca rzeczne kleksy,
pod nos podsuwa Piękne Istoty.
Coś tu nie pasi, że świerszcz
to konik,
i dziwnie tak czytać: Creatures.

Koper odmierzam po trzy garście,
po cichu
kładąc się w brzuchu mężczyzny
i mruczę na pomysł
wody z ogniem,
jakby to było synchronicznie -
 
a tu mi oddech złóż
na karku,
niech będę uspokojona.

Nie tak wysoko jak na łące
i nie uciskiem o podgardle,

niżej trochę,
jakbyś chciał obierać
pomarańcze.

Niżej -
pod żebra,
potem tnij na wylot
do cna -
sokiem po palcach
. . . . . . . . . . . . . .
 
Więcej już kopru mi nie przynoś.
Chcesz?

Zaparzę nam herbaty
 
 
.


number of comments: 27 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 20 june 2013

Świetnieje

Gdy spadłam
z ciemnej strony Księżyca
musiałam odejść żeby szukać
sensu:
w oderwanym od gałęzi liściu na wodzie
w pokosach trawy granatowych kałużach
w zaspach i zasypianiach
w budzeniu

ale nic nie było podobne - widziałam
jak wuj Bernard hodował łabędzie
kiedy syn mu się w czepku w niedzielę
utopił. Kobiety w długich suknicach
ciągnące wozy

Chętnie chodziłam rzeką

dno przepatrując
a kiedyś spytałam: mamo
co było w dzień w którym zostałaś sierotą?

Nic nie było - poszłam do lasu
nazbierać ziół na suchoty
a tam tak cicho
tak było cicho że w życiu czegoś takiego
nie słyszałam

Ja również mam w sobie taką ciszę

I łabędzia

Już niczego nie szukam
Gdybym znalazła nie wiedziałabym
co z tym zrobić
Czy podnieść?

I komu oddać


.


number of comments: 37 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 18 june 2013

Stare Widmo

ehhh...gdyby tak umieć malować
w upaćkanym od farb fartuchu
przed sztalugą
z paletą w lewej a pędzlem w prawej
bez ucha i z oszalałym włosem
zagryzać do krwi dolną wargę
coś tam gadać od rzeczy
mruczeć
a potem się cofnąć
(kto się oddala ten lepiej widzi)
podbiec
przyłożyć oko
i nos
dlaczego nos?
bo chyba psim swędem
jeszcze machnąć sadzę i błysk
w tym starym piecu
(kaflowym)
w którym sam diabeł smali
cholewki


.


number of comments: 20 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 15 june 2013

Mała planeta z jednym drzewem, którego nie ma

Na tej planecie przeoczonej przez czas -
było, nie było, rosło, nie rosło, gdzie tylko,
jeśli tylko, gdzieniegdzie - pomimo.

Dajmy na to, załóżmy - bezwiednie.
Na wszelki wypadek.
Bez poczucia formy i nazwy;
ruchu, dźwięku, barwy, trwania, przemijania
nie odczuło.

Nierozumne, nieporównywalne.

To było wtedy i wtedy.
Nie było, nie minęło.
Stało w pobliskiej dali. Nie stało
przypuszczalnie.
I to nie-całość i nie-wyjaśnienie.

Nie było dowodów na coś i na nic.
Nikt nie przejeżdżał tamtędy.
Nikt nie spojrzał.

Niezaczęte, nieskończone.
Bez cienia, chyba. Nigdzie.

Wszędzie.

A czas, który biegł, to był czas biegnący
nierównomiernie -
nagle
potrafił się przepleść w dobierany warkocz;
związać w luźny supeł jak plastikowa wstążka
na kwiatach lub prezencie.

Dnie jak i noce zaczęły zmieniać scenografie
przez zagięcie przestrzeni, co oznaczało,
że można
w pełnym słońcu pójść dalej
w postrzępiony brzeg ciemności
lub
blisko po północy stąpać
ulicami niespodzianie wyłonionego,
z księżycowej poświaty,
miasta,
z grą cieni i odgłosem śpiewu jakby
szklanych ptaków.

Ten czas potrafił wymazywać momenty
przejść
w jakimś nieznanym kierunku,
by za chwilę sprawiać wrażenie, że już
stamtąd wraca.,
lecz wiadomo: to tylko taka jego fantazja -
żart, który nie każdemu mógł się podobać.

Ale tu nikt nie rozliczył czasu.


.


number of comments: 14 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 14 june 2013

Programy

ulubiam

ustawicznie oglądać telewizję - otwarty świat
cały dla ludzi cierpiących czy ty widzisz
głęboki sens w kanałach które można przerzucać
do znudzenia do zachłyśnięcia się wielorakim
ludzkim istnieniem

i jeśli jest reżyserowany to chwała twórcom
jeżeli zmyślony zawsze pozostaje w nim ziarenko
prawdy karmi nas tym ziarenkiem ot tak rzuconym
w rzeczywistość nie będącą obiektywną kontynuacją
czegokolwiek innego niż prawdy ekranu i czasu

więc biorę to i obracam w palcach szczegóły
ubiorów i twarzy emocje wodzące ludzki świat
czarnych występków lub pomarańczowej dobroci serc

przegapiam

scenę kiedy grupka ludzi uwalnia rannego motocyklistę
spod samochodu unosząc go jak piórko
w tym czasie bawiłam na sali rozpraw gdzie kobieca
ręka sprawiedliwości dotykała do żywego

już teraz rozumiem że człowiek jest straszny
tak piękny w jedności i tak niemożliwie osobny
gdy łzy mu lecą po policzkach zasłania oczy


.


number of comments: 23 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 11 june 2013

Dwa końce

Oczekiwanie. Podglądanie kosów. Liczenie
owoców, gałęzi, na cud. S m a k o w a n i e

Czytam o sposobach odstraszania szpaków,
że wystarczy porozwieszać płyty winylowe,
aż wiatr im zagra nieznośnie (na nosie?)
puste butelki - puste butelki i płytki CD
na wietrze

Zeszłego lata (mam chęć napisać: łońskiego)
gęsi uparły się na gruszki, a teraz kury
na czereśnie - zielononóżki na czele z kogutem.
Wołam - sio! - i szczuję pieskiem, ale wracają
jak bumerang

Można nie kiwnąć palcem, machnąć ręką
lub też pójść, poszukać czegoś w sam raz,
jakiegoś kija - i najzwyczajniej w świecie
podeprzeć.


.


number of comments: 22 | rating: 1 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 5 june 2013

Poredlne

Och, jeszcze będzie pięknie – zobaczysz, mój mały.
Kupimy sobie pojemniki na śmieci: niebieski na niebo,
ale najpierw usuniemy metalowe zszywki, twarde okładki;
zielony na szklaną przyszłość wypłukaną z resztek
nieczystości, niedogodności, zacieków i zwykłych bezdni;
żółty na złoto z plastiku; szary na jasną nieselektywność.
Później pod skórę wszczepią nam czipy, na kark nałożą
podatek katastroficzny, a my siądziemy na werandzie,
ruszając paluchami w butach, bitach, pitach, hau! ach!
Będziemy wołać – o, słodki Boże!
Zaangażowani, niecenzuralni, niebezpieczni, coś tam.
Czekający aż zjawi się nowa kometa, którą już nazwano
Ison.
My - w pełni szczęścia, radości, pomyślności, pogody ducha.
Wszystkiego najlepszego - wrócimy do swoich korzeni.
 
 
.


number of comments: 18 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 3 june 2013

Wiater

Wstaję o 5.30. Przed domem leży jaskółka
która już doszła, a ja nie muszę dokądkolwiek iść
żeby tam dotrzeć.
Z drugiej strony kłosi się kos w ogrodzie.
Ogromny ciemnozłoty żuk ląduje
na białym stoliku.
Gdy biorę go w palce, udaje martwego -
tuż przed odlotem
Chcę go nazwać
lecz w Wielkiej Księdze Zwierząt nie ma niczego
co byłoby takie samo.
Tutaj nic nie pójdzie się bać
albowiem podniesiesz ją z ziemi - Słońce.
Będzie wiał wiater. Właśnie tak.
Przecież to piękne słowo, jak wszystko
więc jeszcze raz: wiater.  I dalej - smierć.
Zauważ, jakie to może być łagodne.
 
 
.


number of comments: 55 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 29 may 2013

Galapagos

- miękki Boże, dobrze że jesteś!
                               Roman Knap


mój Panie który jesteś schowaj mnie zwiń
w małą muszlę przykryj piaskiem piaseczkiem
niechaj fale przypływu będą nade mną
i snop słonecznych promieni i pogłos oceanu
niech szumi szumi odwieczną piosnką

przyjdź królestwo morskich prądów i wola
namorzynowych lasów wodne pola zielenic
użyźniaj aby nadal na nich mogły się pasać
ryby wszelakie i zielone żółwie

niechaj uchatkom szczodre będą podwodne
groty labiryntu a węgorze ogrodowe by w porę
schować się mogły przed niebezpieczeństwem

przyjdź królestwo słupów z litego popiołu
dla mew o oczach ogromnych i nakarm je
kałamarnicami niech lecą lecą niech żyją

niechaj w księżycowym krajobrazie zastygłej lawy
rosną kaktusy na chwałę a legwany znajdują
swoje miejsca w dolinie Fernandiny
i głuptakom modronogim odpuść bo nie mają winy

jako i my
jak i my



http://www.youtube.com/watch?v=0humBQW7U7I




Roman Knap

         JAK SIĘ UŁOŻYĆ DO SNU


jak się ułożyć do snu tak, żeby kość nie uwierała kości,
a lewą rękę można było zgiąć i położyć na sercu; chyba jest za szybki puls,
potrzebna woda, Acard, Bisocard, ale kości się nie przepuszczają, tylko krzyżują,
a wtedy boli i trzeba włożyć między kośćmi koc; coś miękkiego, co przytuli i zapomni,
że jest już tylko szkielet i chyba za szybki puls; miękki Boże, dobrze że jesteś!


.


number of comments: 51 | rating: 0 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 17 may 2013

Szafowanie

Tacy poczciwi wiejscy ludzie -
wstajemy do świtu,
wędrując na górkę przez małe morze
kwitnącego rzepaku -

dwadzieścia minut wpatrujemy się w słońce,

żeby wyleczyć wzrok, uzdrowić duszę.
Obsypani pyłkiem: złote kręgi, mroczki -
wracamy.

Oczy jak talerze.

Cumowanie w kuchni
wielkich myśli o dobrej wygranej w lot
to, później pi (razy drzwi)
sadzenie pietruszki
podwiązywanie pomidorów, podlewanie
sałaty
(flance od Ireny K.)

Wyjmujemy serce
na dłoni,
czyścimy, gotujemy.

Układamy w szafie.

Jacy fajnie pozytywni będziemy
dzisiaj dalej
zręcznie
obracać grosz


.


number of comments: 11 | rating: 0 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1