Poetry

Jacek Sojan


older other poems newer

7 december 2012

Judasz

Wiem, że ty wiesz, że Judasz jestem,
więc dlaczego dłoń podajesz?
Już wszyscy odsunęli się ode mnie,
znajomi - nieznajomych dziś udają.

A ty - choć śledzę twoje kroki,
jak gdyby nic, przystajesz nagle
i pytasz, czy też mi nie zimno.
I proponujesz czarną kawę!

W kawiarni sen swój opowiadasz,
sen, który tropię, dzień po dniu;
marzą się tobie ideały - słodkie
bajeczki, dzieciom do snu!

Jakoś bezpiecznie mi przy tobie,
czy za plecami, czy przed tobą...
Ufam ci. Wiem, żeś dobry człowiek,
i wiem, że prawdą twoje słowo.

Chwilami, kiedy milkniesz smutny,
coś we mnie drży, zapiera dech...
Już chcę ci wyznać swoje imię
ale - gdzie Judasz - tam jest śmierć.

I wyznam, wyznam sam przed sobą,
żeś ty dobry, a ja - zły.
Ja jestem Judasz, Judasz, Judasz!
Czy twoja śmierć pomoże mi?

I kiedy patrzysz przenikliwie
- wewnętrzny zamęt czuję swój;
wiem, że ty wiesz, i że przebaczasz.
Dobroć twoja - to w moim oku pieprz i sól.

I kiedy przyjdzie mi pozostać
wśród własnych cieni tych co płacą -
przyjdzie mi chyba się powiesić
bo śmierć swym sługom śmiercią płaci.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1