Poetry

Florian Konrad


older other poems newer

28 september 2012

Digitus impudicus

polarna noc. łażę od domu do domu 
pięściami w drzwi. milczenie. wiem, że są tam 
niedługo zaczną się roić 
  
syn cara o perłowej twarzy spadł z cokołu, skręcił kark 
maki wyrosły z ust (po dwa na każdą kroplę jadu) 
postawili mrowie pomników. jeden brzydszy od drugiego 
  
zgrzyt. usiłują mnie zamknąć na dobre 
zgubiły się spiżowe klucze 
sen, coraz cięższy 
  
źli wystrzelili rakiety. wiwat! -szepczą 
iskry odbijają się od pancernych szyb 
niewzruszone bloki 
  
zanim się przejaśni mężczyzna w połatanym garniturze 
zmiecie radioaktywne okruchy z chodnika 
przepiłuję kraty- i przed siebie! 
łodygi maków złamią się pod ciężarem śniegu 






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1