Poetry

Florian Konrad


older other poems newer

14 december 2015

Asineitas

jak zwykle zrozumiałem niewiele, ledwie kilka słów
patrzyli głęboko w ślepia
i lampa- prosto na pysk. pytania o miejsce urodzenia
z kim się spotykam. o przynależność

przyznaję, tysiąc dziewięćset osiemdziesiąt sześć lat temu
zapisałem się do tajnego Związku Podludzi
poznałem podobnych sobie- głuchych i przedwcześnie
osiwiałych mitomanów z przetrąconymi grzbietami

był nawet jeden malarz w drewnianej peruce
z wyglądu- trochę Antychryst albo Che Guevara

zgłosił moją kandydaturę na kierownika. nie oponowano
(podobnego głupka ze świecą szukać!-myśleli)

potem- wsypa. wyrok bez zawieszenia
siódmy miesiąc wydrapuję na ścianach inicjały
człapię z kąta w kąt. sąsiednie cele od dawna puste

do żarcia- owies, porwane książki
,,Kapitał" i słownik polsko- rosyjski, czasami- katechizm

niedługo powieszą na fortepianowej strunie
lub padnę z głodu. w końcu- kto by się przejmował osłem

szkielet pewnie trafi na wystawę osobliwości
czaszka z wiórami imitującymi włosy, gumowe serce
pomiędzy pomalowanymi na różowo żebrami

język? po co? jeszcze chlapnąłby co nie trzeba
lepiej związać szczęki drutem

skóry i mięsa starczy na ulepienie kilku
wybitnie uzdolnionych pisarzy, jednego męża stanu
przy odrobinie szczęścia -nie zmienią się w zwierzęta






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1