7 february 2016
K*****
z zachwytem oklaskujemy podwórkową commedię dell'arte
nurt Czarnej Armalii unosi bezwładne palta
miski i dzbanki wypełnione resztkami
bajdurzysta wylazł na środek klepiska
monolog pozbawiony logiki. coś o trutce
na prusaki i poborców podatkowych
gwizd. ,,błazny do gazu!"- z publiki
uważaj by nie podejść zbyt blisko. nie ma żartów
groźny jest i głupi, przegraniec
nocami z brody kiełkują osty
z kolców - eksplozja gwiazd. strzały w niebiosa
(fakt, iskry z proszku do pieczenia
tani efekt specjalny)
wpadają w ciała najstarszych wnuczek albo topielic
nie boli, chyba że na zewnątrz
po siedmiu miesiącach z brzucha wyłania się
niecierpliwa rączka. myśli targane antycyklonami
zaczynają szczypać
po upływie dekady chłopczyce żółkną ze starości
zniewieściali amanci do reszty tracą pamięć
ciężko zapudrować, rysy japy ciągle widoczne
ubić czorta to mało- sarkają wyrzuceni z trupy
ostrzą się siekiery, doklejają szponiaste tipsy
trzeba drapnąć zboka. i w pysk!
słuchaj jak schnie ta rzeka. o czym wyją skrzypce
może domyślisz się, jedynaczku
kogo całkiem pochłonęła powiastka
tak, że nie uśmierzyć
*tytuł jest moim nazwiskiem czytanym od tyłu. Zatem nie podam w całości.