Poetry

Florian Konrad


older other poems newer

2 november 2011

Écorché

 w styczniu coś we mnie zdechło
skurczysyństwo bazgrzące żelowym długopisem
po ekranie po białych płachtach
embrion. grafotwór zza okna
 
w kościach powstają zalążki nowych wierszy
wszystkie hetero
łączą się w pary reprodukują
 
strofy żytnie, bez nakrętek (by lepiej się czytało)
metafory karpackie supermocne
rymy- cavaliery, pezeja igristaja
bąbelki najtańszego szampana- przerzutnie
 
części nie umiem zapisać
(siakieś to dziwaczne i potem głowa boli)
 
nejlepsze odlatują przed świtem
(sztuka to nic innego jak wyziewy)
 
ostatniio nie tworzę, nie spotykam 
na dobre zgubiłem się w czerniejącym lesie
 
chłopina z głupim tatuażem na ramieniu
 zbiera borówki
 
w szałasie z patyków leży pióro. nie parker
trzeba napełnić
 
i po omacku, sokiem. postawić kropkę
na zaschnietym liściu. na dnie






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1