Prose

Florian Konrad


older other prose newer

16 may 2013

Feretron cz.I

Wołasz – leci w najwyższej ciemni czarny ptak,
Nadzy młodzieńcy z krzykiem tańczą
zanurzeni po kolana we krwi.
Stanisław Piętak ,,Głód"

 
I.
 
Jakby tu zacząć? Nazywam się Robert Klinton i jestem obrzydliwie bogatym mordercą?
E, zbyt patetyczne i mydlanooperowe.
Nazywam się Robert Klinton i zabiłem małe dziecko?
Też nie.
Nazywam się Robert i jestem seksoholikiem, alkoholikiem i właśnie spadam z dwudziestego piętra?
Już lepiej.
Zanim się roztrzaskam, co nastąpi dosłownie za sekundę, pozwólcie, że opowiem wam, co sprawiło, iż popełniam samobójstwo, zamiast schlany pieprzyć jakąś gorącą modelkę.

Większość pismaków w całym kraju dałaby się wysmarować gównem, włożyć sobie w tyłek rozgrzany do czerwoności pogrzebacz, 
by poznać tajemnicę śmierci mojego dziadka, Marcela Klintona.
Nikt nie przypuszcza, że polski odpowiednik Hugh Hefnera, założyciel ,,Na pałę", najpopularniejszej gazety z gołymi pannami, wynalazca kreeldo, liżąco- masującej zabawki analnej zginął z ręki własnego wnuka.
 Wszystko zaczęło się od choroby Alzheimera.
Dziadek stopniowo zaczął tracić pamięć, oskarżał wszystkich o irracjonalne kradzieże, pieniędzy, skarpet, pewnego razu rzucił się na mnie z pięściami, bo rzekomo zabrałem mu słoik, do którego nie wiedzieć czemu sikał i z którym się nie rozstawał .
Po paru latach mówił już tylko monosylabami, lub- jak ja to nazwałem- ,,językiem marcelskim".
Ba ba ba ba ba, preszka- peszka, kuszkuszki i buszbuszki, ja mam całą wełco wałco i tym podobne pierdoły.
Kiedyś kupiłem tequilę i chipsy.
Cień dawnego Marcela, używającego w młodości życia, Marcela przez lata dymającego co popadnie zajrzał do reklamówki i z uśmiechem obwieścił: ,,O- to kakoki i szaszmoki". Wybuchłem śmiechem.
Cień dawnego Marcela zamieszkał w Domu Spokojnej Starości imienia Ireny Kwiatkowskiej.
Sławetny słoik powędrował do śmieci.

Wpadałem czasami. Podczas jednych odwiedzin doszło do tragedii.
Dziadek oczywiście nie poznał mnie i radośnie bełkotał w sobie tylko znanym języku.
Był cholerny upał, więc zdjąłem swoją świeżo zakupioną marynarkę od Mojżesza Kleina.
Sahara w ustach, kac- ścierwo zamiast języka.
W aucie miałem butelkę mineralki.
Nie będę przecież pić kranówy.
Wyskoczyłem dosłownie na chwilkę.
Gdy wróciłem moja świeżo zakupiona marynarka leżała na podłodze.
Dziadzio się nią podtarł.
Wtedy, jak to się mówi ,,włączył mi się agresor"
-Co ty, kurwa? -warknąłem i popchnąłem go. Lekko, leciutko.
Wychudzony starszy pan zatoczył się i uderzył głową w ścianę.
Usłyszałem dźwięk łamanych kości.
Padł nieprzytomny.

Spanikowałem.
Co robić, do cholery, co robić?
Rozpiąłem rozporek i wysikałem się na podłogę.
Na szczęście miałem czym, bo wcześniej w barze wychyliłem parę piw, by zaleczyć okrutnego kaca.
Pobiegłem po pielęgniarkę. Zleciało się kilka.
Położyliśmy dziadka na łóżku.
Każdej dałem słoną łapówę, by nikt, a już nie daj Boże media, nie dowiedział się, że Marcel Klinton, milioner i wynalazca kreeldo, poślizgnął się na własnym moczu.

Złamanie szyjki kości udowej, wieloodłamkowe złamanie kości czaszki, wstrząs mózgu.
Dziadek już nie odzyskał przytomności. Zmarł tydzień później.
Niegdysiejszy playboy, założyciel najpoczytniejszego ,,świerszczyka", chwalący się romansem z samą Liz Taylor, został nieumyślnie zabity przeze mnie, spadkobiercę i ukochanego wnuczka.

Wielki, dobry Bóg lubi uprawiać gerbilling, a my jesteśmy jego zwierzątkami.
Błądzimy bez celu w ciasnym, krętym labiryncie.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1