Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

2 november 2012

Bagno

Jak to się mogło aż tak rozwinąć
i jaka tego jest skala,
że się nie liczą i dają ginąć?
Jaka im siła pozwala
na okrucieństwo
i na bezwzględność?
Na przemoc i rozpasanie?
To jest już obłęd, jakieś szaleństwo
i czy to kiedyś ustanie?
Już za daleko wszystko zabrnęło!
Uderza poprzez pełzanie
i jeszcze bardziej się rozwinęło.
Watahy trwa dożynanie.
Systematyczna w obozie władzy
eliminacja trwa ludzi.
Ktoś dysponuje, daje rozkazy,
w narodzie lęku nie budzi.
Są zagrożeni ci, którzy wiedzą
i którzy mogą coś zmienić,
i ci, co dotąd cichutką siedzą,
też pewnie są namierzeni.
To opozycji dobrze nie wróży.
Zwiększa się wciąż dynamika,
a byle pretekst może posłużyć,
że się zaplącze w unikach.
Do konfrontacji jest bardzo blisko.
Rosną napięcia społeczne.
Zmierzamy ślepo wprost nad urwisko.
Życie już nie jest bezpieczne.
Wymiana ciosów wśród partyjniactwa
czyimś upadkiem się skończy.
Już mniej istotne czyja jest racja.
Trzeba im światło wyłączyć!
Oprócz partyjnych żyją tu ludzie,
co żadnej władzy nie pragną!
Jeżeli dalej tak wszystko pójdzie -
wstaną i zmyją to bagno!






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1