Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

20 january 2013

Rozkołysani

Całkiem kraj rozkołysały ostatnie miesiące.
Nie wiesz. Śmiać się, czy też płakać, w lawinie potrąceń.
Człowiek wzdycha. Głową kręci, mocno zadziwiony.
Kto tak wszystko zachachmęcił? Czy świat jest szalony?

Rozhuśtały się nastroje. Przysnęły depresje.
Wybuchowe były marsze, spokojne procesje,
lecz najczęściej na to wszystko machano tu ręką.
Oj! Nie prędko lepiej będzie. Normalniej - nie prędko!

Idzie bieda, a żyć trzeba! Jak się nie dać troskom?
Do niedawna człek się nie bał - łagodnie, lub ostro
upominać się o swoje. Demokracji żądać!
Opadły jednak nastroje. Źle to dziś wygląda.

Przypomina to styczniowe, przedpowstańcze dzieje,
kiedy także nie wiedziano z której strony wieje,
ale każdy chciał się zrywać, bo miał dość poddaństwa.
Nienawidził dyktatury. Swojego chciał państwa.

Chociaż nie był uzbrojony i środków nie było.
Zakończyły się ukłony i się potoczyło.
Teraz bardziej obserwują nastroje społeczne.
Tu się nigdy obce moce nie czuły bezpieczne.

Tak jest, było i tak będzie! Wśród rozkołysanych
są też tacy, którzy słyszą - grają tarabany!
Kiedyś musi się zakończyć to machanie ręką.
Niech się lepiej im wydaje, że może nie prędko!






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1