Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

1 march 2013

Przemknął luty

Niski luty czasem przygarbiony
przemknął cicho w stronę Grochowskiej.
Potrącone nocy zasłony
fioletowym pokryły woskiem
szyby nieba z zaciekiem roztopów.
Zakołysał się karmik sikorek.
Porcja leku. Spać byłem gotów,
ale noc powstrzymała mnie w porę.

Nie tak szybko! Trzeba podziękować
i modlitwą porozmawiać z Matką.
Miałeś czas, by się ekscytować,
a "Dziękuję!" mówiłeś rzadko.
W takiej ciszy się dobrze rozmawia,
gdy obawy usiadły na śniegu.
To się wszystko samo nie sprawia.
Samo też nie przyspiesza biegu.

Ojcze Nasz - krótkie nie wystarczy.
Patrzy w dół zasmucony Jezusek.
Ktoś odchodzi z drżeniem myśli starczych.
Swą modlitwą wesprzeć go muszę.
Wielu przeszło nad tym do porządku
i ciekawią ich nowe wybory.
Nie lubimy za bardzo wyjątków,
ale ja przecież też jestem chory.

Czas pod nogi uważnie nie patrzy.
Ma wciąż ślad wczorajszego zarostu.
Trudno przejść nad tym wszystkim - raz, dwa, trzy
i zapomnieć o troskach po prostu.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1