Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

16 april 2013

Nad ulicą Gubienki...

Nad ulicą Gubienki
w mgle rozchodzą się dźwięki
dawnych robót w autokomisie.
Śpią garaże i płoty.
Zakończono roboty.
Błoto wlewa się w jamy lisie.

Widok jest nieciekawy.
Wyostrzyły się trawy
młode pędy podnosząc po zimie.
Pozmieniało się wszystko.
Mgła pokryła ściernisko,
ale wciąż dziwny dźwięk z niego płynie.

Czy to głos telefonu?
Czy daleki ton dzwonu
w starych brzozach pozostał tu jeszcze?
Okolica jest biedna.
Gość się szybko przeżegnał.
Coś błysnęło. Zadrgało powietrze.

Tłucze się autobus,
a przez radio głos doniósł
o wybuchach w dalekim Bostonie.
Trasa dalej jest pusta.
Brzydki wyraz na ustach.
Chwała Bogu, że zmiany już koniec.

Nie wiesz gdzie. Nie wiesz kiedy.
Nie spodziewasz się biedy,
bo widziałeś być może za dużo.
Kto to był ten Gubienko?
Stoi ktoś. Macha ręką.
Zakaz stopu. Postawił go urząd.

Nikt się tu nie zatrzyma.
Przejdzie niejedna zima,
a wrażenie zostanie na zawsze.
Mgła i koła nad głową.
Zatrzeć tego nie mogą
nawet jeśli usuną stąd chaszcze.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1