Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

1 july 2013

Dzwoniec

Siadał dzwoniec w pełnym słońcu.
Proszono go: - Odfruń dzwońcu!
Długo siedzieć tu - niezdrowo!
Nie do dzwońca z taką mową.

Moje miejsce na wierzchołku!
Nie ciosajcie mi tu kołków!
Wielkie sprawy mam na głowie!
Nie odfrunę! Idźcie sobie!

Siedzi dzwoniec. Słońce praży.
Dobre rady lekceważy.
Ostrzegają ptaszki z cienia:
Sfruń! Dostaniesz porażenia!

Moje miejsce jest na czubku!
Dobre rady są dla głupków!
Muszę widzieć kto, gdzie leci!
Nie odfrunę! Jestem przeciw!

Siedzi dzwoniec. Słońce grzeje.
Pożółkł cały, już się chwieje.
Ostrzegają ptaki: - Padniesz!
Wypaliłeś się dokładnie!

Muszę siedzieć tu do końca!
Dzwoniec dzwońcem jest bez słońca!
Nikt by mnie nie zauważył,
gdybym skakał gdzieś po plaży.

Na wierzchołku jestem wielki,
nie tak, jak inne wróbelki.
Wszyscy słyszą, kiedy dzwonię!
Nie odfrunę stąd i koniec! 

Patrzą na dzwońca sąsiedzi.
Dawno usiadł - dotąd siedzi!
Zadziwił ten upór ludzi.
Czy to dzwoniec? Czy to rudzik?

Był zielony - jest czerwony.
Pewnie mocno opalony.
Zmienił się tam wśród obłoków.
Dzwonił dzwoniec... już po ptoku!






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1