Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

4 september 2013

Żniwiarze

Szli żniwiarze - wędrowcy przez świat.
Ścięte kłosy roznosił wiatr
nad ocean milczenia.
Czeczenia !
Przeszli żeńcy przez Czarny Ląd.
Rwanda - stosy, w Sudanie - swąd.
Każdy równo tu pokos kładł.
Czad !

Gdzie plon większy - tam żniwa powtórki.
Przeszkadzały burnusy i burki -
poszły w ogień. Refleksji brak.
Afganistan ! Irak !
Kiedy ostrzyli kosy,
zamilkły ludzie głosy.
Znikły lęki, obawy, odraza.
Gaza !

Poszli w inne regiony -
równo kładą miliony,
a świat myśli - to jakaś iluzja.
Gruzja !
Kiedy szli tak przez kłosy
nagle o ostrze kosy
ptak zawadził i zniknął w wądole.
Smoleńsk !

Znikły palmy w oazach.
Każdy pęd im przeszkadzał,
który wyrósł na skraju podszybia.
Tunezja! Libia!
Uciekało gdzieś ptactwo
w papirusowe bractwo.
Wyczyszczono nilowe brzegi.
Egipt!

Tkwiąc w milczeniu i w mroku
nie usłyszysz ich kroków
może poświst Cię kosy doleci.
A dzieci ?
Obwiązano je równo
prześcieradłem ich trumną.
Wyglądały jak rząd fatałaszków.
W Damaszku!

Koszą stale. Wytrwale.
Zamierzają iść dalej
i znajdują na świecie pochlebców,
a ocean milczenia
tylko barwę swą zmienia.
Czas zamienić żniwiarzy w siewców !
Kosy przekuć na kielnie,
wszystko nazwać rzetelnie :
To jest dobro ! To zło jest !
To Ziemia !






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1