Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

27 march 2014

O pomoc nieba

Cywile nieznanej nacji
czekają na każdej stacji.
Za wschodnią stoją rubieżą.
Oręż zabrali żołnierzom
i pragną z nią wracać do domu.
Prosili, żeby im pomógł
kraj stary transporterami.
Chcą najpierw spróbować sami,
a potem wesprze ich armia.
Nie chcą cudzego zagarniać.
Chcą tylko nowych porządków.
Rozważał świat od początku
rozruchów na tym obszarze
taki scenariusz wydarzeń.
Nie może temu przeszkodzić.
Na wiele musiał się zgodzić.
Nie okazywać niechęci,
bo kurek im mogą zakręcić
i więcej wszyscy zapłacą.
Przeprosin chcą. Nie ma za co?
A może jest! - Za gwarancje!
W Doniecku przybył na stancję
oddział dość rosłych rodaków.
Mundury mają bez znaków.
Mówią w rodzimym języku.
Wywiady już wiele krzyku
podniosły o tych turystów.
I biorą słowo w cudzysłów
i piszą, że to jest kpina.
Spytano o to Putina.
Rzekł, że przestrzega układów.
Nie wtrąca się do sąsiadów.
Nieładnie pachnie na milę,
lecz przecież to są cywile,
a martwi się Ukraina.
Nowy się etap zaczyna?
W ośrodku w Podkowie Leśnej
warunki mają obleśne
uciekinierzy - Tatarzy.
O lepszych nie mogą marzyć,
bo rząd już nie ma pieniędzy
na pomoc dla własnej nędzy,
a wydać musi na spoty.
Kłopoty. Same kłopoty!
I sejm już nie ma spokoju.
Ochronka jest w przedpokoju.
Przed oknem tumult wzburzonych,
a stoją tam oszołomy.
Cywile nieznanej nacji.
Czy wolno im w demokracji
wygrażać i się wydzierać?
Nie będzie można wybierać,
gdy tu się też zakotłuje.
Obama Rzym wizytuje
i myśli, że to wystarczy.
Wycofał się z planów tarczy
i liczy na pomoc z nieba.
Potrzeba nam jej. Potrzeba!






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1