7 august 2014
Śpiew w Oleandrach
Dawno temu na stacji w Ursusie
przyspawano wagon do torów,
by pokazać, co dzieje tu się
z górką mięsa i jego przetworów.
Przeszły lata i stocznie sprzątnięto,
jak się dzisiaj usuwa majdany,
a do mięsa chemię dostrzyknięto.
W wielkich sadach rozkwitły nam zmiany.
Zmiany każdy oglądał i chwalił.
Zimą jabłka zostały na drzewach.
Dziś nieszczęście, bo system się wali.
Tyle dobra, a tak wielka bieda!
Dziwnie sankcji ja żadnych nie czuję
i nie widzę upadku w Biedronce.
Pewnie źle ekonomię pojmuję.
Wyliczenia są może mylące.
Rwące nurty i kamieni kupa
ośmiorniczkom za bardzo nie szkodzą
i jak dotąd bank żaden nie upadł,
a wciąż trupy nam z szafy wychodzą.
Po dwudziestej je można oglądać.
Na wyborcze czekają łupy.
Wabią miejsca je w samorządach.
Powtarzają wciąż stare wygłupy.
Może sankcje istnieją formalnie.
Wirtualne są wojny handlowe.
Tyle zmian, ale w sklepach normalnie,
a w salonach rocznice sierpniowe.
Straszą wojną, upadkiem, kryzysem,
ulewami, pomorem i krachem,
załamaniem i przy władzy PiS-em,
a gdzie tańsza kiełbasa dla zachęt?
Może rozdać cokolwiek ubogim
z tego bardzo wielkiego nadmiaru.
Może zmniejszyć opłaty za drogi.
Może sądy wezwać do umiaru.
Zamieszanie powstało olbrzymie,
ale kogo właściwie dotyczy?
Chyba tego, co siedział jak w kinie,
przy korycie, ale się przeliczył!