Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

17 august 2014

Podobieństwa nad podziw

Szedł pan Hollande Rozbratem.
Jeszcze był kandydatem,
a Warszawa tonęła w zieleni.
Drzwi spotykał zamknięte.
Dzisiaj jest prezydentem.
Co pomyślał? Już zdania nie zmieni.

Szedł po plaży pan Schröder.
Patrzył na polską biedę
i o rurze rozmyślał w Bałtyku.
Nie o żadnych gwarancjach,
tylko - Co powie Francja?
Ktoś sprzedawał lody na patyku.

Polska zdała się pusta.
Turystyczny ruch ustał.
Wszyscy wczasy spędzali w Egipcie,
a na sopockim molo
rozmawiali - Co wolą?
Ci, co chcieli świat pozmieniać szybciej.

Życie to nie ambrozja.
Francja, Niemcy i Rosja
rozmawiają o tym, co ich dzieli.
Słów potrzeba niewiele.
To byłe KDL -e.
Ludzie żyją w nich tak, jak chcieli.

Bardzo trudno im przyszło
dzisiaj patrzeć na przyszłość.
Ameryka wyszła po angielsku.
Teraz głowę zawraca
i koniecznie chce wracać,
a tu jest już po przyjacielsku.

Poruszenia globalne
trzeba zmieniać w lokalne,
przecież światy są trzecie i czwarte.
Warto pomysł pochwalić -
Niech się samo wypali,
to, co było niewiele warte.

Pamięta jeszcze zachód
Jałtę oraz Monachium,
Chamberlaina, gdy pokój przywoził.
Dziś są inne rozdania.
Nie ma już zaufania.
Podobieństwa zostały nad podziw.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1