Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

21 august 2014

Monako

W znanym kurorcie francuskim
uśmieszek wyjrzał spod bluzki
i wszystkie jachtowe wilki
na chwilkę makiem zamilkli.
Potem im błysnęły zęby
w uśmiechu jasnym, promiennym.

Czas pamięć powoli zatarł.
Wspomnienie gubi się w datach.
Pewnie gdzieś koło Monaco
widoki dajesz rybakom.
Cieszą się portowe wilki,
a dla mnie nie masz już chwilki.

Nie znoszę tej emigracji.
Czekałaś tamtych wakacji.
Nie tęsknisz chyba za krajem.
Przysłałaś krótkie - zostaję.
Chcę zostać Moniką Vitti!
Mógłbym ci przeszkadzać przy tym.

Nie jestem jak Antonioni.
Nie noszę wieńca na skroni,
lecz gust mam także filmowy
i on mi wciska do głowy
ciebie i kurort francuski
i mistral rozpiętej bluzki.

Może mam w głowie coś nie tak,
a może jest coś w kobietach?
Może formuła Monaco
wskazuje wędrownym ptakom
gdzie ulatują ich myśli,
gdy z wiekiem do siebie przyszli.

Minęło już Dolce Vita.
Czasem o ciebie zapytam.
Przeglądam zdjęcia od księcia
panienek na śródokręciach
z rozwianym na wietrze włosem,
a potem wiersz o nich niosę.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1