Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

13 october 2014

O tym, co się zrodzić może na dostojnym świata dworze

Wylęgło się w chorej głowie,
że wrogiem świata jest człowiek.
By całkiem życia nie spieprzył,
człowieka trzeba ulepszyć,
a tacy już ulepszeni
o przyszłość zadbają Ziemi.
Powstała możliwość nowa.
Genotyp można klonować.
Niech rozstrzygają esteci,
kogo należy oświecić.
Kogo wyuczyć, hodować,
a kogo eliminować.
Na Tajnej Światowej Radzie
nie było różnic w zasadzie,
że zachowania są godni
bogaci, mądrzy, czcigodni.

Ktoś musi na nich pracować,
więc silnych trzeba zachować,
dyspozycyjnych i karnych,
a resztę uznać za marnych.
Plan jasny był, jak na dłoni.
Natura jednak się broni
i słabsi bardziej się mnożą
zdając się na wolę bożą.
Zawiodła antykoncepcja.
Potrzebna lepsza selekcja!
Powstał więc kryzys światowy.
Nędza i groźne choroby
za małe zebrały żniwo.
Zaczęto wojnę prawdziwą.
Dotychczas pełznie po Ziemi.

Spychani ludzie, gnieceni,
bombardowani i bici,
na różne groźby odkryci
szukają nowych miejsc w świecie.
Gdzie uciekają? Już wiecie?
Tam, gdzie powstały te plany!
Zastąpią wkrótce wybranych.
Na wielu padł blady strach.
Nie pomógł światowy krach.
Są jeszcze specjalne bronie,
lecz znaczą dla wszystkich koniec.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1