Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

13 january 2015

Osiołkowi w żłoby dano

Napisała do mnie w Fejsie,
że bardzo podobam jej się.
Dlatego otrzymać mogę
od niej znaczną zapomogę.

Niedługo będzie w Warszawie
i jeśli się dobrze sprawię,
napisze o mnie w gazecie.
Przedstawi mnie w swoim świecie.

Taki czas i taka pora.
Nie wzniesiesz się bez sponsora.
Tylko on daje nadzieję.
Bez reklamy - nie istniejesz.

Pewnie to jest zwyczaj brzydki,
by się chwytać każdej nitki,
lecz patrzę na fotografię,
z taką - myślę, to potrafię.

Nudzi pewnie się w Brukseli.
Będę musiał się ośmielić.
Wymieniłem telefony,
miłe słówka i ukłony.

Niespodzianka. Wcześnie. Z ranka.
Dzwoni tamtej koleżanka
i zaraz, na samym wstępie,
ostrzega mnie o podstępie.

Mam uważać. To blagierka.
Erotyczna reporterka.
Opisze ze szczegółami,
co tam robiliśmy sami.

Najgłębszych sięgnie sekretów.
Zawsze ośmiesza facetów.
Eksponuje zwykle siebie,
a ja pewnie o tym nie wiem.

Resztę sama mi opowie.
Dzisiaj jeszcze jest w Krakowie,
lecz wkrótce będzie w Warszawie.
Zadzwoni, a ja się stawię.

Przytaknąłem, bo cóż robić?
A teraz się muszę głowić
z sytuacją zagmatwaną.
Osiołkowi w żłoby dano.

*

Wrzuciłem ten post na stronę.
Dzwonią obie!  Oburzone.
Anomalia pogodowa!
Taka jest wiosna styczniowa.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1