Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

18 february 2015

List ze stanicy (fragmenty)

Z nieznanych boskich wyroków
wcześnie wiosna tego roku
obudziła Dzikie Pola.

Lud w chałupach siedzieć wolał.
Trzymał ciepłej się kufajki,
ale już na Dnieprze czajki
pokazały się kozackie,
a pierwsze zagony chwackie
biły się pod Mariupolem.

Chorągwie nie wyszły w pole,
bo je hetman wstrzymać kazał.
Anioł nocą się ukazał
tam, gdzie Azję palowano.
Gestem, żeby powstrzymano
wszelką pomoc - nakazywał.
Kraj się budził. Oczekiwał.

Za Czeremoszem, za Prutem.
Turczyn stoi. Mgłą osnute
trzyma siły i zamiary.
Wschodni wiatr wojny opary
przywiał jednak do stanicy.
Pytano po okolicy,
czy się dzicz nie pojawiła,
albo Sicz się nie ruszyła.

Na razie jest tu spokojnie,
ale wieść o wielkiej wojnie
spać nie daje tu nikomu.
Pierwszy już wiosenny piorun
zapalił na stepie drzewo.
Gdzieś w chutorze Debalcewo
wielki jasyr ponoć wzięto.

Współczujemy niebożętom.
U ordyńca źle ma jeniec.
Mówią nam, że nasz Kamieniec,
to tylko kamieni kupa.
Boją się żeby nie upadł,
bo wówczas Rzeczpospolita
jest bezbronna i odkryta.

Trudny na nas przyszedł czas.
Panie Boże! Ustrzeż nas. 
Niechaj Cię Mateczka strzeże!
Powrócimy! Mocno wierzę.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1