Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

29 april 2015

Świat się wali od góry

Pewien rynek jest szczelnie zamknięty
w bardzo wąskim zaklętym gronie.
Jego znawcy to czyste diamenty.
Gwiazdy w górach na nieboskłonie.

Ma ten rynek pracowite mrówki.
Swoje ścieżki i szlaki wysokie.
Swoje miejsca i tajne placówki
w dziwnych miejscach pod samym obłokiem.

Ileż tam się przenosi bogactwa
przez doliny najgorszej nędzy.
Zbyt wysokie to miejsca dla ptactwa,
lecz dostępne dla wielkich pieniędzy.

Już bywały tam wielkie dramaty,
gdy plecaki pochłonął lodowiec,
był terroryzm i władz tarapaty
i jedyny ratunek - śmigłowiec.

I nieszczęście najgorsze się stało.
Wszystko ludziom runęło na głowy.
I śmigłowców jest teraz za mało.
Zatrząsł się cały system światowy.

Płynie pomoc, lecz kto coś odszuka?
W tej ruinie, w tej kupie kamieni.
Finansjera, bankowość, nauka -
muszą świat od początku wycenić!

Upadł plan wirtualnej waluty.
Potężniejsze są siły natury.
System musi znów wejść w stare buty.
Świat się walić zaczyna od góry.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1