Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

2 september 2016

Ot, taka sobie opowieść...

To była młoda lekarka
i nocny pacjent - staruszek.
Czas mijał im na pogwarkach,
nawet sympatii okruszek
zrodził się w tym gabinecie
pustej dyżurnej przychodni. 
Oboje w nocy samotni
liczyli wolno godziny.
 
Nie było niczyjej winy,
zadecydował przypadek,
że noc tej młodej dziewczyny
zajął nie młodzian, lecz dziadek
i trochę filozoficznie,
ze smutkiem, sentymentalnie,
chciał mówić katastroficznie,
nagle się poczuł normalnie.
 
Bo nawet nie wypadało
tak delikatnej istocie
deprecjonować swe ciało
i szukać u dziecka pociech.
Mówić o życiu ze smutkiem
o przejściach i o chorobach.
Troski się stały malutkie
i ton zmieniła rozmowa.
 
Serce bić lepiej zaczęło.
Coś się zmieniło z ciśnieniem
i zdrowia nastąpił przełom
i można rzec - uzdrowienie
spłynęło do gabinetu,
nocą na śpiącym Grochowie.
Nie ma w tym żadnych sekretów.
Ot, taka sobie opowieść.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1