Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

23 january 2017

Język lodowca

Stopił się język lodowca.
Daleko. Na Antarktydzie
i z ziemi, już bez pokrowca,
coś może wzejdzie lub wyjdzie. 
 
Nie wszystkim to się podoba.
Nie mogą żyć bez ozora
i gubią już się w sposobach
użycia prowokatora.
 
Co było skute zmarzliną,
odległe i niedostępne
obrasta już zieleniną
i nie jest na pewno wstrętne.
 
Podniosły się jednak krzyki
i urósł las transparentów.
Giną języki Arktyki
w wyniku zmian prezydentów!
 
W zacisznym Langley w Wirginii,
ktoś wreszcie mógł, po przysiędze,
przejrzeć, co widzieli inni.
W niejednej poszperać księdze.
 
I nawet przypuszczać nie chcę,
jak zniesie wstrząs, może szok?
Czy teraz opuści ręce?
Czy dalszy uczyni krok?
 
Topią się mediów ozory.
To wszystko, co jeszcze mogą.
Kolejne wkrótce wybory.
Nikt nie chce iść dawną drogą.
 
Niegroźne jest ocieplenie.
Odwilż potrzebna jest światu.
Zrozumie to nawet Niemiec.
Nowego trzeba traktatu! 






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1