Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

21 january 2012

Ocieplić małpiarnię?

Chichot zimy za oknem
i wrażenie okropne
przymrużone sprawiają latarnie.
Ślady łap ze śmietnika.
Skrada się polityka.
Mają w Zoo ocieplić małpiarnię.
Wicher szumi po głowach.
Pusta jest Ratuszowa.
Ludzie w klatkach przylgnęli do okien,
Nie chcą już w myślach grzebać -
Czy się bać? - Czy się nie bać?
Zimnym w niebo spoglądają wzrokiem.
Z mostu patrzy kamera -
w co się kto poubierał,
oraz komu pod czaszką przygrzało.
W Namiestnikowskim - brawa.
Zimny styczeń. Warszawa.
Od cmentarzy znów chłodem powiało.
Dobry spaw mocno trzyma.
Nad nim ziemi pierzyna,
a na wierzchu śniegowy puch.
Trudno jednak wytrzymać,
gdy się zbliża godzina
i w podziemiu zaczyna się ruch.
Trzeba by kawał chłopa.
Głośno śmieje się kopacz.
Do metalu dokopał się kret.
Rozgadały się skrzynki.
Prawda szuka szczelinki.
W ustach posła zgaszony tkwi pet.
Chichot zimy za oknem
i wrażenie okropne
przymrużone sprawiają latarnie.
Ślady łap ze śmietnika.
Skrada się polityka.
Mają w Zoo ocieplić małpiarnię?






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1