Marek Gajowniczek, 13 july 2018
Za darmo - nic nie napiszesz.
Nie porozmawiasz ze światem.
Władają nim nuworysze.
Ich korporacje bogate.
Na wszystkim muszą zarobić.
Nawet na ziemskich żywiołach.
Człowiek się z jarzmem pogodził.
Mózgi wyprała nam szkoła.
Rozważać dziś nie potrzeba.
Diagnozę wskaże technika.
Nikt nowych praktyk się nie bał.
Myśliciel - to już unikat.
Zasadą jest - Nie mieć zasad!
Alfy, Omegi, Opoki!
Kasta - Nadzwyczajna Klasa
Wydaje wszelkie wyroki!
W sezamach skrytych bibliotek
Świat resztki wiedzy gdzieś schował.
Aby wychować idiotę,
Wystarczy Odruch Pawłowa.
Eugeniczna etyka
Wyparła wszelkie nadzieje.
Z tych, co chcą sumień dotykać,
Śmieją się prawdy złodzieje.
Nieszczęsny Młody Werterze
Ślęczący nocą nad postem.
Zderzysz się z Muzy puklerzem,
I poznasz Gorycz - jej siostrę.
Marek Gajowniczek, 13 july 2018
Ogon skulił, bo populizm
zdegradować miał mu sztukę
i w podartej ją koszuli
poznał z rynsztokiem i brukiem.
Sam w Kulturze nie zabłysnął,
sprowadzony wprost z Paryża.
Chuliganom rozum przysnął.
Gość estetyce ubliża.
Na zaloty od idioty,
sztuka jest uodporniona.
Intelektualne psoty
wystarczą jej u Macrona.
Żaden człowiek nie jest w stanie
gimnastyki słów wytrzymać.
Populizm z pupolizaniem
pomylił wywód kretyna.
Amatorom Wielkiej Loży
podbojów tu nie rokuję.
Pewny jestem, że lud boży
rui nie zaakceptuje.
A zachwyty Chuligana,
który zwie się Literackim
już od dawna znają pana,
choćby z papierów wariackich.
Triumf woli czesto boli.
Pokazując Ory_ginał,
trzeba pytać, kto pozwolił?
Prowokacja to? Czy kpina?
Marek Gajowniczek, 12 july 2018
Już niejedna garsoniera
nauczyła miliardera,
żeby zawsze miał w naturze,
uśmiechać się po fakturze.
Miliarderzy mają w głowie,
że przy najmniejszej umowie,
by zachować wizerunek,
najpierw popatrzą na rachunek.
Jaka z tego wyjdzie mina?
Co każda strona otrzyma?
Uznają za tradycyjną,
przewagą pertraktacyjną.
Chcą wiedzieć ludzie bogaci -
Kto zapłaci? Nie zapłaci?
Czy jeśli się zobowiąże,
dostatecznie się wywiąże.
Dotąd na znanych salonach
nie mówiono o milionach,
lecz zwyczaje są już nowe -
dyplomatyczno - handlowe.
Dlatego - klient bogatszy
na ofertę z góry patrzy,
a uwagi, na odchodne,
lekceważy. Ma za drobne.
Willkommen! Bienvenue! Welcome!
Sorry! Ja tu bonus mam!
Marek Gajowniczek, 12 july 2018
Władca świata, mówiąc szczerze,
nigdzie świata nie zabierze,
lecz może uprzykrzyć życie
na ziemi i na orbicie.
Może dawać i odbierać.
Każdemu, kto się opiera
i nadepnął na odciski -
może posyłać pociski.
Przedtem palcem mu pogrozi.
Przemówi - O co mu chodzi?
do podległych, swych wasali,
by grosza nie żałowali.
A gdy jest deweloperem,
mądrych kupców zna manierę,
przehandlować może wiele.
Nawet i z nieprzyjacielem.
Muszą martwić się poddani,
nie ufając ani... ani,
bo może ich wielki pan,
spowodować wiele zmian!
Nie przewidzisz, co się stanie?
Próbowano w Teheranie,
w Jałcie, potem w ONZ-cie
i w różnych miejscach na świecie.
Będzie aktualizacja.
Targ, rozgrywka i atrakcja!
Już koncepcję mają nową!
Kto jest kartą przetargową?
Nie wiadomo, lecz niektórzy,
wolą płacić, nie chcąc burzy,
a bywało, że wygrani
wyszli mocno oskubani!
W mocarstwowej polityce
grają wielcy. My - kibice!
Obserwujmy, żeby finał
w żłótych kartkach nie przeginał!
Obok żółtych są czerwone.
Gdy wykluczą jedną stronę -
druga może w swej reakcji,
zapomnieć o dyplomacji.
Władca świata, mówiąc szczerze,
nigdzie świata nie zabierze,
ale satysfakcję ma,
gdy za nasze, zawsze gra!
Marek Gajowniczek, 11 july 2018
Chował mądry pytona.
Pozwoliła mu żona,
bo się czuła przy wężu jak Ewa.
Była z nim oswojona.
Klatka była przeszklona.
Odżywiała pytona, jak trzeba.
Uchylała mu drzwiczki.
Przynosiła króliczki.
Miłe słówka szeptała do gada.
Wydawał się pogodny,
ale stale był głodny.
Coraz więcej i więcej chciał zjadać.
Miał już prawie sześć metrów
i na wełnę jej swertów
patrzył bardzo łakomym wzrokiem.
Zwłaszcza go podniecało,
gdy się coś w nich bujało.
Atak w szybę zakończył się szokiem.
Rozważali pomysły...
Może by go... do Wisły,
lub na jakieś piaszczyste pustkowie,
gdzie zlatują się ptaki
i grasują piżmaki.
Będzie głodny - upoluje sobie.
Stary wędkarz z Otwocka,
gdy zbliżała się nocka
skromny połów wyciągał z wody.
Naprężyła się lina,
a przy linie..? Gadzina!!!
A on myślał, że spłynął na kłody.
Zerwał się! Głośno wrzaśnie!
Stuka już - sto dwanaście.
Łódka trzeszczy. O piasek skrzypi.
W końcu cuma się zrywa.
Słodki głos się odzywa:
Panie wędkarz... a ile pan wypił?
Przyjechali strażnicy.
Myśleli... po próżnicy.
Ogladają i łódkę i linkę.
A w zarośli półmroku
jeden z nich doznał szoku!
Wąż zostawił po sobie wylinkę.
Dalej już... chyba wiecie!
Do dziś w całym powiecie,
wiedzą dzieci - dziewczęta i chłopcy,
żeby patrzeć pod nogi
i chronić czworonogi!
A policja już szuka... hodowcy?!!
Marek Gajowniczek, 11 july 2018
Nie pierwsze to milczenie świata
I nie ostatni tryumf cara.
Odciśnie się na długie lata
Niezrozumiała "Zbrodnia i kara"
Grzech pierworodny zakryją media
Rozmachem igrzysk na Koloseum.
Zaśnie w pamięci zbrodnia powszednia.
Obce postawią na niej muzeum.
Nikt się nie waży zwycięzców sądzić!
Do nich popłynie śpiew gratulacji.
Nie będzie można ni słowa wtrącić
Przez gęste sito inwigilacji.
A w doświadczonym ciszą narodzie
Zamkną się szafy akt przebadanych
I w narzuconej - milczącej zgodzie,
Niewydawane zniszczą peany.
Nie mogą przetrwać jak Tajne Zbiory,
Bo są w sumieniach zapisywane.
Był w Europie już Człowiek Chory.
Wciąż można ogniem wypalić ranę!
Żarem emocji trybun gorących.
Pasmem sukcesów. Blaskiem wystroju.
Czym przy nich obraz kilku stojacych
Z wieczną modlitwą prośby spokoju?
Wierzą że kamień przemówi kiedyś,
Lecz już zapewne nie poematem.
Świat przecież nigdy nie słuchał biedy.
Wielki Brat zawsze, był za pan z bratem.
Nie pierwsze to milczenie świata
I nie ostatni tryumf cara.
Odciśnie się na długie lata
Niezrozumiała "Zbrodnia i kara",
Marek Gajowniczek, 11 july 2018
Mój bogobojny, zgodny narodzie,
Ktoś ci buduje zamki na wodzie.
Tobie minimum dać nie zamierza,
Bo byś je stracił! Bo byś je przeżarł!
A taki zamek może być barką,
Wyspą wolności, Przymierza Arką
Przeciw kłótliwej ludzkiej naturze,
Jaka wciąż wzbrania wzlotów ku górze.
Przestrogą Babla - murem sprzeciwu!
Tamą dla fali groźnych porywów
Oraz dziejowych wielkich zamieci,
Chcących przekraczać linię Noteci.
Wtajemniczeni wiedzą, co czynią.
Zamek być może Nową Światynią
I w zapomnianym świata zakątku -
Azylem Szczęścia - Światłem Wyjątku.
Dziś w zaściankowej urawniłowce,
Pieniądz nie musi być pogrobowcem
Dawnych Zakonów i Templariuszy.
Potrafi kruszyć sprzeciwy duszy!
A taki zamek - Tower lub Tempel,
Jest jak widoczny z daleka stempel.
Pieczęć, co w głowach gojów odciska.
Pokłon oddajcie! Chwila jest bliska!
Na całym świecie tworzą matryce,
Dominujące dziś w polityce,
Wtajemniczone, wszechwładne siły.
Nieraz nas będą jeszcze dziwiły.
Zamki na wodzie - sprzeczne Naturze,
Będą wśród małych rosły ku górze,
Aż w gettach metra i metropolii
Ostatni głowę ugnie niewolnik!
Marek Gajowniczek, 10 july 2018
Pamiętam. Nie było dobrze.
Kazali nurkować w Odrze,
a przy ujściu w Odrze, Świnie -
przy dnie samo łajno płynie.
Pierwsza próba. Zapoznanie.
Nie widziałem nic w tym szlamie.
Nawet wyciągniętej dłoni.
Dziś przed próbą stoją oni.
Nie znasz swego położenia.
Mózg się stale nie dotlenia.
Rozpaczliwie szukasz szans,
nim zapadniesz w dziwny trans.
Musisz przedtem strach swój zdusić
i bezwzględnie się przymusić
do wysiłku bez pośpiechu,
pomino braku oddechu.
Trudno opanować sprzeciw
silnym, młodym - a tu dzieci!
Na samo tylko wspomnienie,
sam odczuwam serca drżenie
i wielkie trudności mam
by opisać wam ten stan.
Ktokolwiek się ze mną przejął...
niech wspiera chłopców nadzieją.
Marek Gajowniczek, 9 july 2018
Przez to słońca wypalenie,
przez zmienne humory,
człowiek stał się swoim cieniem.
Nie wychodzi z nory.
Ogrodzili go słupkami
na życiowych ścieżkach,
żeby na nieba aksamit
patrzyć nie omieszkał.
Tam mieć będzie Sąd Najwyższy.
Protest nie pomoże,
gdy nad innych się wywyższył,
a miał żyć w pokorze.
Zachciało się do elity
lub do średniej klasy?
Ostatnie odda profity.
Wiedza poszła w jasyr.
Przez to słońca wypalenie,
myśli torfowisko,
zrozumiał, że upodlenie
czeka go za wszystko.
Krzywe lustra wykrzywiają
twarze na markecie.
Inni nie lepiej się mają.
Poseł jest w powiecie.
Najdziwniejsze maszkarony
rozsiadły się w domu.
Jesteś nimi osaczony.
z ciężkim sercem dzwonu.
Próbują cię rozkołysać,
byś uderzać zaczął,
lecz gdy nutę chcesz zapisać,
zezwolić nie raczą.
Patryjne indywidua
zleciały się chmarą.
Wyczerpała się formuła.
Wybór stał się karą.
Rozbłysk plazmy ma orgazmy
destrukcyjnie wpływa.
Przestawić może rozjazdy
dawna komitywa.
Wódz z wysiłkiem doszedł, stanął.
Głos mu zadrżał w krtani.
Gdy zderzycie się z przegraną -
zawinicie sami!
Przez to słońca wypalenie,
przez zmienne nastroje.
Staliśmy się własnym cieniem -
ustępliwi goje.
Marek Gajowniczek, 8 july 2018
Oglądałem,
bo sam chciałem.
Niczego nie zrozumiałem.
Serca nie opanowałem.
Teraz radźcie, drodzy moi,
jak to serce uspokoić?
Nie mam serca do horroru.
Do sprzeciwu i oporu.
Było zdolne do współczucia.
Nie poprzestaje na kłuciach.
Za wiele się obejrzało
i się serce rozszalało.
W zapadłej po filmie ciszy,
serce nie chce się uciszyć.
Niech mi ktoś teraz podpowie -
czy mam wzywać pogotowie?
Lekarz będzie mnie maglował:
Może pan się zdenerwował?
A... i owszem, proszę pana.
Rzecz mi była dobrze znana,
ale wiedza nic nie znaczy,
gdy na oczy krew zobaczysz.
Skoro pan tak reaguje,
to czego pan oczekuje?
Po takiej dawce nerwowej,
muszą tłuc się serca zdrowe!
Może chociaż po debacie
mi to serce powstrzymacie?
Lekarz krótkie słowo wtrącił:
Natychmiast! Niech pan wyłączy!