15 october 2011
Między piekłem a nie wiem
Między piekłem, a nie wiem, zobrazuję cię
drzewem, zawieszę w otwartym obszarze.
Do korzeni przystawię przelotne waginy,
niech nadzieję oddadzą, potem spełzną
pod własne puchowe. Purpurową koronę
skropię terpentyną, niech barwnik z niej
spłynie, w powodzi zieleni utonie. Potrząsają
grzywami skrzydlate rumaki, zrywają się
do lotu. Rżąc pędzą do chaty z grzbietem
potarganym, gdzie wśród naczyń glinianych,
czeka swoich aniołów Helenka. Helenkę,
pamiętasz? Jesteśmy w raju, pachnie
szarmami, stopy całują siano. Przerwami
w ścianach, gładko przeciskam się blaskiem,
przekraczam przeszkody bez barier.
Noc czesze do marzeń. Zasypiam
sielankowa. Rankiem déjà vu przeciera oczy.
Budzę się i nie wiem gdzie jestem.
Bukiet motyli przysiada ufnie na zimnym
kamieniu. Biorę je wszystkie na siebie.
Kołysany wiatrem lewitujesz. Fantazjuję
w swoim strachu. Przechodzę furtką
dziecinnej wyobraźni w przeznaczenie,
które aż po granice, podważa ten krajobraz.
Burza niesie gromy. Co jeśli pęknie niebo?
off-line!
...................2009-03-14...........................