Poetry

Jonathan Davidoff Behavio


older other poems newer

22 june 2010

samotność dodaje sił na śmierć dzień

WIERZYŁEM KIEDYŚ W ŚWIAT TAK PIEKNY BO BEZ WAD,
BEZ MYSLI NISZCZĄCYCH MĄ OSOBOWOŚĆ,
O CZYSTYCH SŁOWACH JAK PIERWSZY ŚNIEG PRUSZĄCY O PORANKU.
TA WIARA ZGASŁA JAK PŁOMIEŃ ŚWIECY ZDMUCHNIĘTY PRZEZ SZALEJĄCY GNIEW WOKÓŁ MNIE,
ZANIM ZGASŁA, BLADYM BEZ WYRAZU PŁOMIENIEM TOPIŁA PŁATKI MIŁOŚCI OTACZAJĄCEJ MNIE.
TERAZ POZOSTAŁ TYLKO CIEMNY DYM OSNÓWAJĄCY WSZYSTKO WOKÓŁ MNIE,
CORAZ SŁABIEJ WIDZĘ LUDZI,
CORAZ CZĘŚCIEJ BEZ WYRAZU POCIESZJA MNIE,
CORAZ CZĘŚCIEJ ODCHODZĄ BEZ SŁOWA.
ZANIM ZGASŁA POPARZYŁA MNIE. BLIZNA TEGO DNIA CIĄŻY NA KAŻDYM RUCHU MYM,
KAŻDA MYŚL MA TERAZ RANI ICH,
TYCH KTÓRZY SĄ OBOK MNIE.
BRZEMIE TEGO STANU POGŁĘBIA SIĘ UKAZUJĄC JAK CZĘSTO BYŁA ZŁUDNA I KŁAMLIWA.
GDY BYŁEM NAJBARDZIEJ BEZBRONNY, TERAZ SILNY JAK NIGDY POWOLI ODCHODZĘ,
PRZEMIJAJA ME DNI, PRZEMIJAM JA, PRZEMIJASZ TY, LECZ TERAZ SAMOTNIE






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1