10 july 2014
do kobiet
wszystkim kobietom mówię dobranoc.
i tym co zwijają się ze straganów,
i tym obcym w łóżkach ich mężów,
i tym o napiętych mięśniach
kiedy dźwigają dwie zgrzewki wody
wysoko zmineralizowanej
kobietom zaduszonym w ogrodach,
czerpiącym łaski z dóbr ziemi.
pochylonym nad wózkiem z odsłonięta piersią,
nierozważnie emanując ciepłem i miłością -
w świecie szałowych kurtek, stringów na
kościstych biodrach, kolorowych pomadek
na zamkniętych ustach, bo cóż powiedzieć
kiedy ziemia ciężką i rodzą się grudy.
piekielne słowa w samym środku gorączki
kobietom przy nadziei i pełnym ich tak,
że bycie kimś bliskim mnoży ją na wiele.
kobietom o rzęsach długich, sztucznych,
o włosach upiętych ze zbóż dalekich wiosek.
kochanych na chwilę utraty świadomości,
że wszędzie jest tuż tuż, i bliżej. że nie warto
miłości zataić, nie trzeba po cichu, nawet nie
trzeba umawiać się na spotkanie człowieka.
kobietom pijanym, kiedy inne oceniają
ich życie. spod wygładzonych plis spódnic
długie nogi paradują jakby osobne od rozumu.
a później każda na swojej spowiedzi mówi
zgrzeszyłam. nie ma mniejszych i większych
przewinień skoro wybaczenie jest jedno.
kobiety, kiedy zmyją makijaż są tylko połową.
kiedy wytrzeźwieją znają prawdę, czego nie
można bo się stało, a co jeszcze zdążą.
nawet chwile budują w nas dobro.
kobietom, które za nic w świecie nie przejdą
na drugą stronę udając nieznajomość. do dzieci
mówi się łagodnie. zawsze jest się, i czujnym i
odwróconym. kiedy pukają, odchodzi się od
zmartwień jak pełnego stołu, który trzeba
uprzątnąć. nakryć. powiedzieć usiądź i wysłuchać,
kiedy i im chciałoby się tyle powiedzieć. słuchać.
kobietom, które przeżyły swoje ciało. teraz leżą
po trochę na każdym boku. dotykają je ręce i
nie mogą powiedzieć: żadnych nieczułości,
dopóki oddycham. a ktoś kiedyś pieścił te
miejsca. całował i nazwał swoimi krainami.
pełne były obecności. przeplatało się z deszczem
gorąco i chłód rozstań. niebywale plastyczne.
nie prawda że samo dojrzało, on je wyrzeźbił.
kobietom podobnym. które już w nic nie wierzą,
i we wszystko. szukają wspólnego. kiedy kładą
się do łóżek, boli je żołądek. czytają o masturbacji
tłumacząc sobie, że to nie koniec. w drogeriach
zatrzymują się na męskim dziale. zapach to
coś czego nie wolno wyzbyć się ze złudzeń.
marzenia rosną w nich, a głowy ścinają im
przypadki bądź konsekwencje. najbardziej
lubią wschody, wtedy wszystko wydaje się
pełne nadziei.
piszę do kobiet, bo zadziwiające ile noszą
w sobie odpowiedzi. a nikt ich nie pyta.
wszystkim kobietom mówię dobranoc
i tym