Poetry

bosski_diabel


older other poems newer

4 november 2014

Dodani do ciszy

Rozplecione ręce. Skazani na bezwiedne przemijanie, 
odarci z chęci rozumienia mijamy codzienność. Nic już nie mówmy, 
takie zmanieryzowane milczenie dwojga nieruchomych figur z wosku. 
 
Przytłumiam oczy, cofam się w czasie w myślach do tamtej jesieni. 
Przechodziła jak dziś, chodnikami znikając w przestrzeniach obcych miast. 
Zachody czerwienieją  pośród łąkowych pogorzelisk, smutnych i jałowych. 
Niebo rozplata warkocze deszczu jesiennie, dymy gęstnieją nisko przy ziemi,
wichry zagołociły gałęzie. Nie udaje się nam odnaleźć głosu rozsądku w zaułkach ulic i roztańczonych pubach. Rozczarowani, doszliszliśmi do miejsc, gdzie przygnieceni brunatnym chłodem kamieniejemy.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1