3 october 2011
Żółć
To, że ciągle żyjemy,
zawdzięczamy matematyce, statystyce.
Rachunkowi prawdopodobieństwa,
że nie zachorujemy na raka
czy nie wpadniemy pod przejeżdżający samochód.
Taki szybki, czerwony. Gorzki.
Ten sam asfalt po którym poruszają się
potencjalni kaci,
może stać się rwącą rzeką.
Rzeką pokroju Amazonki,
z pływającymi wygłodniałymi anakondami.
Takimi szybkimi, w deseniach roztopionego bitumu.
Gorzkimi.
Uliczne krawężniki zapraszają serdecznie
do pontonów z gorzkiej gumy,
do pontonów ratunkowych.
Znajdujące się w nich,
a pochodzące z płuc,
powietrze pod wpływem wysokiej temperatury
spłonie w jednosekundowej eksplozji.
W atmosferze pozostanie goryczka.
Huk!
Szok?
Smak, po ...
Meandry smoły i wijących anakond
zaprowadzą bezpośrednio do
klonowo – dębowo – akacjowo - lipowego parku,
królestwa srających na biało
i gruchających rozkosznie ptaszków.
Jeden z nich, ten bez obrączki,
gruchnie jedno zdanie-klucz:
Wszystko co metabolizuje zabija,
tylko gołębie żyją bez żółci.