Poetry

Sede Vacante


older other poems newer

23 september 2011

Imię jego

Staruszka w podartym łachmanie. Niespiesznie zmierza w twoją stronę.
Na rękach trzyma dziecię. Maleńka, blada twarzyczka w oczy ci spogląda.
Spojrzenie szatańskie wwierca się w twe myśli i krzyknąć chciałbyś w czarne niebo!
A głos jak sługa zła, tylko w głowie ci szepcze:
Witaj kolego.
 
 
Zimno tu na wskroś i ciemność bezkresna nic dobrego nie
wróży.
Ale skoro to sen , nie ma co się bać. Zaraz się
obudzisz.

Wypalona do cna ziemia. Leje po bombach i wszechobecne
szkielety.
Przerażająco ciemna pustka. Przeklęta planeta.
 
"Spokojnie wędrowcze, jesteś już w domu, nic ci nie grozi."
Mówi staruszka z uśmiechem diabła! Przenikają cię jej
wypalone oczodoły.
Oddaje ci dziecię na ręce i raz jeszcze ją usłyszysz:
Ostatni król waszej ziemi. Imię jego: Antychryst.
 
Sprzedaliście ostatnie niewinne serca za chęć posiadania i
władzy doskonałej.
Nie pamiętasz? Na kolana padliście i zawołali go milionem gardeł.
Obiecał wam złoto, pałace i berła. Trony, poddanych i milion
innych rzeczy.
A wy oddaliście mu dusze. I całą swoją planetę.
 
Więc oto witaj wędrowcze. Jestem przewodnikiem nowego Pana.
Pokażę ci twój dom. I jeszcze jedno. Nie obudzisz się już. To jawa.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1