Poetry

Julka


older other poems newer

1 august 2011

Bywa też inaczej

Pierwsza wybucha z pąka najpiękniejszym kwiatem.
Nie ma dla niej przeszkody nie do pokonania.
Zjawia się nagle wiosną, ma kolor szkarłatu.
Otwiera bramy niebios, piekielne zasłania.
 
Najczęściej traci skrzydła i spada z błękitu.
W piekle straceńców świata wyobraźnią kona.
Wnet nowe zaproszenie do szczęścia wyczyta,
na twarzy lata, które okaże się ponad.
 
Dojrzała i gorąca, wydaje owoce.
Pochłonięta bez reszty troską dojrzewania,
nie spostrzega, że blakną obrazy w pozłocie
i coraz bardziej proza poezję przysłania.
 
Spadanie w liczebności przytłacza ciężarem
srogiej tortury piekła z madejowym łożem.
Wydawać by się mogło - dzieje jak świat stare.
Gdzie odchodzi rozsadek, wszechmogący Boże?
 
Nim się kieruje jesień, mądra doświadczeniem.
Z ostrożnością przez wizjer obserwuje gości.
Nieskora z rozrzutnością dzielić serca mienie,
stara się rozszyfrować za czym bywa pościg.
 
Wreszcie przychodzi zima. Zmrozi serca lodem.
Amor połamie strzałę i wyrzuci w przestrzeń.
Jak dobrze, że pór roku w życia niepogodę
nie zabiera się w drogę, która czeka jeszcze.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1