Poetry

Anna Maria Magdalena


older other poems newer

28 october 2011

grafomania

Ostatnim oddechem wyrzucam z siebie  bunt
na łańcuchu pies skomle przeraźliwie 
jak by nie umiał uciec sam od siebie 
zaczerwienione twarze wstydem 
płoną jak znicze na grobach przesadnie pamiętanych 
sąsiadka ciasto upiekła co z tego że zakalec 
chciała się podzielić to ją wyśmiali
czytałam dziś gazetę nudną i zakłamaną 
zapłaciłam za nią  to czytam
dusi grosz zgubił skarpetę 
i co? kupi nową ale pustą
tam w ogrodzie ptaki się zleciały
jak sępy do padliny okruchy zbierały 
taki tam człowieczek miły skromny dusi swoją żonę 
nikt mu nic nie powie- bo miły 
zaraz śnieg na ziemie spadnie 
zasypie brudne ulice, ale nie oczyści ich
z popiołów usypanych na polu powstanie nowy dom
tylko czy lepszy? może ładniejszy 
zapomnieli że te popioły to ich matka co się spaliła  w starym 
kto by pamiętał
dziś wieje chłodem mimo iż słońce, a zimno
podając rękę trędowatemu nie myśląc co będzie 
zrobiło się ciepło a śnieg pada.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1