6 may 2012
Koncert.
Ledwie wiatr swym tchnieniem musnął morze liści,
a już wodospadem spłynęła muzyka.
Przetykana słońca strumieniem złocistym,
lazurem nieboskłonu tak cudnie ozdobna.
Pierwsze skprzypce grały drzewa na swych liści strunach,
tak cudne że z piersi rwało się me serce.
Ogarnęła mnie nagle podniosła zaduma,
uczułem wzruszenie i spłynąłem wierszem.
Drugie skrzypce grały trawy źdzbła zielone,
szmerem potoku rozlały się dźwięki.
Do serca przycisnąłem ze wzruszenia drżące dłonie,
przepełniony brzmień gamą tak cudownie pięknych.
Trzecie skrzypce grały ptaki swym słodkim świergotem,
melodią miast skrzydeł wzlatując do nieba.
A słońce spływało złocistym potokiem,
aż chciało się żyć aż chciało się śpiewać.
Dyrygował wiatr ten cudny maestro,
tchnieniem jak batutą sam podawał rytm.
Czasem zaszumiał pieśń bolesną,
czasem czule ocierał z mojej twarzy łzy...
Andrzej Tomasz Maria Modrzyński
09.08.1996r.