Poetry

cieslik lucyna


older other poems newer

9 march 2013

Jarmark

co piątek w mej okolicy
kupcy towary chwalą
zebrani pośród ulicy
stragany rozkładają

różnych towarów masa
ile zapragnie dusza
dziś pójdzie szybko kasa
tłum na zakupy wyrusza

w alejkach rozłożone stoły
a na nich "mydło-powidło"
obok wypchane toboły
a własne w głowie liczydło

ma w sobie coś magicznego
taki jarmark lub rynek
pełno tam wszystkiego
chociaż to nie budynek

kryje w sobie to coś
czego nie ma w sklepie
tu zawsze przyjdzie ktoś
pogada przyjaźnie poklepie

o cenę się potarguje
nie ma wrzawy szarpania
kto się tu zaopatruje
unika w kolejce stania

na powietrzu samo zdrowie
kupimy warzywa ubrania
i złego słowa nie powie
promocją się nie zasłania

po co kapitalistyczne style
te wielkie puszki blaszane
my fantazji mamy tyle
że i pokoleniom zostanie

to jest naszą tradycją
tak już dawniej bywało
razem zgodną koalicją
na jarmarku się kupowało.

Autorka L.Mróz-Cieślik






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1