Poetry

cieslik lucyna


older other poems newer

13 march 2013

Grypa

chociaż jestem wytrzymała
grypa także mnie złapała
w sklepie albo na spacerze
jestem chora mówię szczerze

tamten kichnął ten zakasłał
dla przeziębień dobra passa
będą zbierać swoje żniwa
bo choroba to jest chciwa

nos czerwony w gardle szczotka
i wyglądam jak idiotka
szybko wskoczę do pościeli
moje plany diabli wzięli

a szczepionkę mi wszczepili
na odporność w każdej chwili
miałam zdrowa być jak ryba
nie chorować przez rok chyba

wstaję  rano jak dętka
głowa z bólu prawie pęka
wzrasta skala na rtęciowym
i bądź tu człowieku zdrowym

z łóżka trudno jest się zwlec
jestem jak gorący piec
do lekarza więc czym prędzej
może grypsko to przepędzę

on mnie bada pisze leki
więc po drodze do apteki
tam mikstury wykupuję
płacę słono to kosztuje

A gdy wchodzę w swoje progi
dwoją mi się drzwi podłogi
w dreszczach cała osłabiona
taka chora matka żona

Myślę zdrowie najważniejsze
to jest dobro najcenniejsze
niby taka zwykła grypa
w mig rozłoży w sidła chwyta

Na myślenie czasu wiele
piszę robi się weselej
myśli te ubieram w słowa
marzę kiedy będę zdrowa.

Autorka L.Mróz-Cieślik






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1