Poetry

Rekin


older other poems newer

6 july 2011

W samo południe

idę koleiną zdarzeń
dwiema lewymi nogami
miedzą po swojej wsi

sołtysowa za oborą łuska
zmysł krytyczny
i leci regionalną gwarą

sąsiadko mój kretyn jełop
ciemniak po ofiarach losu
to ostatnia świnia

kwiecista lipa pęka z rozpaczy
a kot chucha dmucha
trze łapami po nosie

od smrodu klozetu z dech
gdzie komary rąbią dupę
samego właściciela

brzęczą; sołtysie czy ci nie żal
kryzysowej rolki
brzydoty okropnego wychodku

niczym długie zęby Drackuli
żądła na pobojowisku estetyki
wpijają się w ciało

aż czuję się nikim
obniżam poczucie wartości
toksycznym wstydem

mszyce żrą koper
i jeszcze coś zawodzi
szarą rzeczywistością

spadającą jak sęp
na dzieci kapitalizmu
zaminowane powierzchownością

nie mogę być prorokiem
we własnej wsi kiedy
krasula żuje trawę






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1