20 july 2011
Anioł zemsty
Kiedy ją poznałem, była piękna, ambitna i leciała na pieniądze. Przyjechała szukać szczęścia do większego miasta. Myślała, że jako absolwentka szkoły wyższej będzie miała łatwiej. Później nawet mówiła mi jakiej, ale od razu zapomniałem. Pierwszy raz ją zobaczyłem w barze, gdy przyszła na drinka. Raczej szukając okazji, kto jej postawi. Rozejrzała się dookoła, a wszystkie męskie oczy były zwrócone na nią. Potem przychodziła codziennie, albo by się napić, albo w poszukiwaniu mężczyzny. Nigdy nie potrafilem jej zrozumieć, jednak szybko się jakoś dogadaliśmy i zamieszkała u mnie. Pewnie dlatego, że miałem kasę. Z początku było fajnie, potem próbowała ingerować w moją niezależność i wtedy się zaczęło. Kłótnie rano, w południe i wieczorem. Pewnego dnia nie wytrzymalem i wyrzuciłem ją, w końcu to moje mieszkanie. Ona próbując się zemścić na mnie, opowiedziała swojemu następnemu kochankowi, który był dziennikarzem, że w chwili szczerości wyznałem jej, że to ja przeciąłem przewód paliwowy w samochodzie moich dziadków. Fakt ten miał być przyczyną ich śmierci. Oczywiście suka strasznie kłamała, a ten idiota jej uwierzył i napisał na ten temat artykuł. Policja naciskana przez opinię publiczną, na nowo wszczęła śledztwo. Dokładnie przesłuchała ją, a potem zostałem wezwany, aby potwierdzić albo zaprzeczyć jej zeznaniom. Zachowałem się w tedy jak ostatni kretyn, po pierwsze pojechałem bez adwokta, po drugie nie zaprzeczyłemi i nie potwierdziłem jej zeznań. Biorąc pod uwagę okoliczności, zostałem zatrzymany na czas śledztwa. Ona w swojej nieskończonej perfidii poszła dalej. "Znalazła" dwóch świadków, którzy "widzieli"jak robiłem coś przy samochodzie dziadkow w dniu ich wypadku. Tak oto niesłusznie oskarżony, zostałem skazany na dwadzieścia lat więzienia. Prokurator chciał dożywocie, ale mój obrońca wybronił mnie na dwadzieścia. Teraz leżę w celi i czuję jak mój gniew narasta, formuje się, aby powstać w idealnej postaci anioła zemsty. Całe dnie, spędzone w celi i podczas spacerów w kółko po więziennym podwórzu, poświęcam na kreowanie postaci mojego mściciela. Im więcej o nim myślę, tym bardziej nabiera realnych kształtów. Na razie istnieje tylko w mojej głowie, ale już niedługo nadejdzie dzień, kiedy stanie obok w pełnej swojej postaci, cały ubrany na biało, o kruczoczarnych włosach i jadeitowych zielonych oczach. Będzie się mścił w moim imieniu, a nikt nie będzie mnie nawet podejrzewał. Do chwili jego pojawienia, muszę przygotować pełny spis ludzi, którym należy się "nagroda". Lista tych osób jest długa. Otwiera ją, oczywiście ta głupia dziwka, przez którą jestem w więzieniu. Następny w kolejności jest ten kretyn, dziennikarz, jej aktualny mąż. Trzecie i czwarte miejsce zarezerwowane jest dla świadków, dwóch pedałów, których nie wiem czym przekonała do złożenia fałszywych zeznań, przecież nie swoim ciałem, ani pieniędzmi, tych przecież nie miała. Dalej będą (nieważne w jakiej kolejności) sędzia, szef policji, dyrektor więzienia, jeden strażnik - sadysta, paru współwięźniów.
Jest, pojawił się. Dokładnie taki, jak go sobie wyobraziłem. Dałem mu cały spis, wskazówki kto gdzie mieszka i jak ma zostać ukarany. Poleciłem mu też, żeby wszystkie przypadki miały miejsce jednego dnia, najlepiej o jednej godzinie. Dokładnie za tydzień, wtedy minie siedem lat, odkąd przekroczyłem bramy więzienia. Wyruszył na łowy mój anioł zemsty.
Wieczorem tego dnia, wygodnie położyłem się na swojej pryczy, włączyłem radio i czekałem, aż spiker zacznie wiadomości. Nareszcie zaczęły się:
"Dzisiaj w naszym miasteczku wystąpił szereg nie wytłumaczalnych wypadków. Wszystkie one miały miejsce o 10:30. W domu znanego dziennikarza, znaleziono jego żonę z twarzą poparzoną kwasem i wypalonymi oczami, natomiast jego z głową wsadzoną w monitor komputera. Obydwoje trafili do pobliskiego szpitala , tak jak dwie inne ofiary. Dwóch mężczyzn, znanych ze swych homoseksualnych skłonności, znaleziono w parku z odciętymi członkami i wsadzonymi w odbyt. Mimo upływu krwi jeszcze żyli, gdy przyjechało pogotowie. Również tajemniczą śmiercią zginął komisarz policji. Jego sekretarka znalazła go, powieszonego na własnych kajdankach. Pożegnaliśmy też sędziego, który podczas rozprawy wbił sobie topór w głowę. To tylko część ofiar, jaka zginęła w tym dniu. Właśnie do stałem wiadomość, że przebywający w szpitalu również zmarli w skutek odniesionych obrażeń. Łącznie liczba ofiar wyniosła piętnaście osób. Policja jesczce nie ujawniła wyników wstępnych śledztwa. Jedyną informację jaką posiadamy, to że łączy ich wszystkich osoba, obecnie odsiadująca wyrok w pobliskim więzieniu. O wszytkim będziemy informować państwa na bieżąco." Dalej już nie musiałem słuchać. Wyłączyłem radio.
Nic mi nie zrobicie, nie udowodnicie, że miałem coś z tym wspólnego. Przecież cały czas jestem tutaj. Z nikim się nie kontaktuję, nikt mnie nie odwiedza. A anioł? Anioła odesłałem z powrotem w głąb mojej jaźni. Wypełnił z powodzeniem swoją misję.