12 april 2013
odbicia
i nim się ktokolwiek zorientował
staliśmy się jego własnością*
 
nie pamiętam skąd znam twoje imię
być może sama je wymyśliłam 
siedzisz więc wszechmocny na parapecie
zaglądasz mi w oczy
a tam deszcz którym płakałam jeszcze 
wczoraj każda kropla wyraźna
 
stań się
szept
stężenie buntu we krwi
przekracza śmiertelne normy 
 
jeśliś miłością jest i sprawiedliwością
wytłumacz mi wschody i zachody 
za okratowanymi oknami w pokoju
z którego nie mogę się wydostać                
mimo że krzyczę kiedy znowu 
grasz w szachy nocą i przegrywasz –
 
lustra pękają i spomiędzy odłamków wyłażą
moje demony wślizgują się do snów
 
a ty rano sklejasz je z powrotem 
i wracają wracają wracają
 
12.03.2013r., Rz.
 
*fragm. z filmu
Poetry
Prose
Photography
Graphics
Video poems
Postcards
Diary
Books
Handmade