Prose

Ustinja21


older other prose newer

13 april 2013

Wiosna. W progu się nie witamy.

Powiedziała za dużo jak na pierwszy raz. Ile czasu można patrzeć komuś w oczy? Pocę się. Nerwy? Chyba tak. Wypadła mi z ręki szklanka. Wwierca się we mnie spojrzeniem. Nie jesteś prawdziwa. Zaraz cię zwiążę tym sznurem, na którym się miałaś powiesić i wrzucę do studni. Będziesz głośno krzyczeć. 
I w tym miejscu się budzę za każdym razem. Nie przy krzyku, ale kiedy jej ogromne zielone oczy wpatrywały się we mnie bezosobowo z dna pustej studni. Stawały się coraz większe… i większe… Wypełzały. By wszczepić się w moje. A gdy już prawie stykały się białkami, sen odklejał się od powiek i budziłam się równo o trzeciej w nocy.
Nie wiem, co mam zrobić.
*
Kiedy zasypia, uśmiecha się cicho. Ponoć słyszy człowieka grającego na fortepianie. Człowieka, który nie żyje od ponad siedemdziesięciu lat. Jego mieszkanie znajdowało się tuż pod jej pokojem.
*
Budzi ją deszcz.
Nie znam żadnych wojennych praw. Wiem jednak, że spadające ptaki niekoniecznie wróżą burzę.
*
Szukam cię w kałużach mijanych każdego słotnego poranka, w lustrach, obojętnie zaspanych, w kawie, której zbliżony do ciebie zapach potwierdza moją nietrzeźwość. Szukam cię podczas strojenia gitary, w każdym pojebanym dźwięku. Szukam cię między każdą wskazówką zegara, o każdej porze. I między długimi zdaniami w pozostawionej przez ciebie książce. Szukam cię na swoim liniach papilarnych, może został jakiś niezmyty ślad twojej obecności.
*
Przez zasłony w oknie mignęła mi pomarszczona twarz. Obserwuje zajadle dniem i nocą. Nabawiłam się przez to tiku nerwowego – mrugam oczami, żeby odpędzić od siebie przywidzenia. A może chciała rzucić urok? Kto wie?
To, co zostało przemilczane, zapamiętuję najwyraźniej. Maki.
Wieczorami w tym milczeniu zbieramy czerwone maki, kołyszemy się cicho i nucimy delikatne muśnięcia wiatru.

W progu nie można się witać, to przynosi nieszczęście. Mogą nam się pomylić światy.
*
Kiedy byłam małą dziewczynką, bardzo lubiłam śpiewać. Ale zima była długa, drozdy pozdychały.
Tulę do siebie ostatni twój oddech, wcale nie jest zimno. Po prostu palce kostnieją. Z rozpaczy. Chwile są takie ulotne.

13.04.2013r., Rz.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1