14 august 2011
Czy miałoby to znaczenie?
Nie wiem, gdzie wyznaczyć tą granicę. Czy czas jest czymś więcej niż tylko marnowaniem tlenu lub chronologiczną grą wstępną wskazówek. Ale wbrew wszystkiemu niewątpliwie odczuwa braki jej osoby. Gołym okiem dostrzec można lepką
konsystencję wszechogarniającej pustki, która zakorzeniona jest głębiej od wartości chrześcijańskich w katolickim społeczeństwie. Jeszcze niedawno był jednym z tych uduchowionych mistyków próżności, a teraz jedyną modlitwę, jaką zna to zapomnienie. Jeśli Bóg rzeczywiście jest miłością, to w nim na pewno drzemie szatan – choćby na zasadzie sprzeczności osobistych. Szatan, diabeł, antychryst, po prostu wynaturzone zło, ale nie te z barwnych biblijnych opowieści tylko te skondensowane z najgłębszych czeluści świadomości, bo niewątpliwie był grzesznym chłopcem. A od kiedy zaczynał wypowiadać i rozumieć własne słowa, to karmiono go zawsze codziennością, aby wyrósł na "człowieka", choć żadnych różnic nie wyczuł między byciem człowiekiem, czy być bardziej uczłowieczonym. Niewątpliwie brak motywacji sprowadza wszystko do roli padliny, ale można wnioskować, że nie łapie się za słowa, by nie ograniczać się monologiem własnych doświadczeń.
Miał notes zapisany jej słowami, choć to były tylko wzajemne sms'y, tak zwana namiętność w intelektualnej pigułce szybkiego reagowania, to był "boski palec" ich podróży poza granicę normalnego wymiaru, co jakoby przeczyła wszelakiej materii z jej
macierzystego świata na obczyźnie. Tak pragnął i czuł się potrzebnym poraz kolejny, a to daje najwięcej profitów, bo czymże jesteśmy bez tej garści wysublimowanej bliskości, jeśli nie zwykłą pożywką mineralną dla porządku tego wrzechświata.
Więc, żeby czuć jej kobiecość oddał notes mimo iż żal przyćmiewa teraz jego zmysły i nie sposobny jest pogłębiać się w tej autoironii, gdzie miłość jest, jak bilet wstępu do Zakazanego Miasta w Pekinie. Choć nie wstydzi się i nie zapomni, że nawet skonsumowali ten nieformalny związek, gdzie owoc tego
zbliżenia Ona wyplewiła z siebie, jak jakiegoś pasożyta tłumacząc się, jak zawsze, że tak będzie dla niej lepiej, że on nie rozumie, że nie dba o jej zdrowie, robiąc z niego egoiste wyłącznie skupionego tylko na swoich potrzebach. A mimo iż nie wyobrażał sobie nawet, że tak go to zaboli, to nie czuł się tak nigdy wcześniej. Z uwagi na usposobienie zdrowotne ma wysoki próg wytrzymałości na ból wszelakiej maści organicznej, jak i nieorganicznej, choć wbrew jej oczekiwaniom potrafił się
powstrzymać i nawet, jak przykazane było Chrystusowi on też wybaczył. Choć to nie było takie proste - jest zawziętym ateistą, pomimo iż w dorobku ma dwa lata służenia, jako ministrant lektor i bycia członkiem Katolickiego Stowarzyszenia Młodzierzy. I ważne było nie tylko to, że ten płód miał zaledwie ok. trzech
tygodni, ale że była to część skompresowanej jego jażni i ejakulacją jego świadomości połączone z jej najlepszą wersją kobiety.
W takich momentach nie można myśleć, gdyż te zdarzenia pogłębiają jedynie depresję i to niezależnie od wyznania, czy przekonań osobistych. Życie pozostaje ciągle życiem. Ewidentnie nadszarpneło to samoocenę i niewątpliwie przeczyło to wszelkim jego zasadom. Był dosadnie przekonany, że nigdy się nie zdradzi, a bynajmniej tak mu się wydawało, ale miłości nie można ograniczać ryzami monogamicznego formatu. Chociaż w odniesieniu do wybranki schorowanego serca był zmuszony do bezwarunkowej kapitulacji, ponieważ za bardzo wierzył, a na pewno za dużo oczekiwał mimo iż można było przewidzieć wszystko z taką łatwością wydarzeń.
Często słyszał - "Nie dla psa kiełbasa". A lubiła stawiać się na
piedestale ze swoim przekonaniami i statusem społecznym. Różniąca egzystencjonalna przepaść, będzie, była i jest znacząca, choć zapomniała o prostej, aczkolwiej elementarnej zasadzie iż "Ten kij ma dwa końce". Że nie wszystko jest na sprzedaż, czy na kilogramy, że za dukaty nie można prawdziwych uczuć kupić, a mógłby być tańszą wersją dla samej tylko przyjemności bycia, choć to tylko w ramach szczerej niezakłamanej wzajemnej relacji i akceptacji tychże różnic, które pomimo iż stwarzają kolejny berliński mur, to może dlatego ich połączyły. Kobieta, jako potrzebująca emocjonalnej ambrozji i mężczyzna, jako darczyńca tychże emocji. Choć sam fakt jest oczywisty, że niezależnie od sposobności wspólnego towarzystwa, to na zawsze jest już przystań w jego sercu dla tej kobiety.
Dziwna złożoność spostrzegania możliwości niejednego doprowadziła do obłędu, ale monogamia nie jest chorobą cywilizacyjną przenoszoną drogą płciową tylko stanem umysłu, który nie chcąc czynić odrzucenia całą swą uwagę skupia na wybranej osobie zarazem innej nie dopuszczając głębiej. A wybrał ją z pośród miliona, więc nie lęka się cierpieć za milion.
Chciałby mimo wszystko wierzyć, choć ta wiara wiele krwi mogłaby się domagać. Pozostało jedynie rozczarowanie, które
mogłoby zrodzić się z biegiem czasu w złość. Złość stwarza agresję, a agresja potęguje patologiczne poczucie winy, a w rezultacie mogłoby to spowodować chęć zemsty, a daleka droga w tym do macierzy, więc tej krucjaty nie życzy nikomu.
Próbował wszystkiego, choć nie wgłębiał się w średniowiecze i nie rzucał klątw ani nie rymował zaklęć, a gusła nie wchodziły nawet w rachubę, choć dla czystej ironii kiedyś był o to oskarżany. I nie musi układać też pasjansów, aby uświadomić
sobie istotę bólu. To miłość, jest sprawcą i antybiotykiem na wszelakie zło, i niestety połknął tą wymienioną pigułkę, więc teraz czeka na cokolwiek, co może się nietylko zdarzyć i tchnąć nowy wiatr w te obciążone życiem skrzydło.
Tak, ma 35 lat i jest, jedynie naparstkiem swoich możliwości, jako były lekkoatleta po szkole baletowej, ale pomimo swoich
uwarunkowań zdrowotnych jest ciągle uczuciowy i chce niezmiennie darzyć miłością i być kochanym ze wzajemnością. Może niepoprawny romantyk i za parę lat czeka go wózek inwalidzki, ale to nie powód, aby z taką seksualną satysfakcją drwić i poniżać starania zaistnienia w jej życiu. A mimo iż jest
zwykłym workiem mięsa, tworem krwi i starych kości, czy aż trudno zrozumieć, że jak uszkodzone naczynie, to konsekwencje są nieuniknione ? Życie jest iluzją dla niego od czasu, kiedy urodził się po raz kolejny, a podobno to druga szansa napawa nową nadzieją, choć, gdzie tu zasadność wyboru z braku wyboru? Gdzie jest sens trwania, jeśli nic innego go nie może doświadczyć? Tego nie jest pewny, więc cierpliwie czeka, choć już sam nie rozumie powodów, ani wartości, dla których był gotów poświęcić znacznie więcej niż utracił...
A może, jak zaśnie nie obudzi się będąc przybitym do ziemskiego krzyża i zdąży mimo swoich ograniczeń jeszcze raz
się odrodzić, i o wszystkim zapomnieć...
I na pewno ma to, a bynajmniej dla niego priorytetowe znaczenie niezależnie od cudzych osądów. Już wybrał i konsekwencje tego wyboru są dla niego zrozumiałe. Wiec świadomie cierpi za ten pierwszy milion w imię swoich przekonań i wyboru kobiety, która na zawsze ma już w sercu przystań.
Nie prosił o więcej niż zrozumienie, ale nie oczekiwał, że wszystko nagle się wyjaśni, ale tęskni i czuję ją pełnią swoich potrzeb bliskości...