Poetry

emilo1


older other poems newer

28 may 2012

Odetchnąć

Przyszedłem tu znów
To mój azyl odpoczynek
Od świata tamtego
Od pracy niespełnionych marzeń

Tu mogę rzucić kilka słów
Nie ważne czy piękne i barwne
Tu mogę zamknąć oczy
Wyżalić i nie płakać wcale 

Wszystko wokoło denerwuje
Wyjątkowo i uparcie na przekór
Kiedy trochę spokoju gdy brak
Sił na plany sił na myśli 

Kłębią wierzgają grzmocą
Nagłe pioruny głośno
Swą zadziornością targają
Resztki zmęczonego ciała 

Nie nie pozwala mi odetchnąć
Wiatr słońce a potem wieczór
Tylko wydziera wydziera wnętrze
Wydziera ochotę wydziera spojrzenie 

Tu usypiam na chwilę zostawiam
Usłane wśród słów tych stos zmartwień
Choćby na chwilę przez moment
Może padnie ten mój organizm 

Widły kolce szorstkie szumy
Drażnią przymykane oczy
Wstaję i jak automat na nowo  
W ruch ten niechciany raniąncy     

Bronię się zapieram sił tych brak
Dokoła jak w szeregu batalionu
Tysiące czarnych flag ze sztyletami  
Brną do mnie zbliżają ostrza     

Próżno czekać kojącej melodii  
Którą potrafią ptaki nucić  
Próżno być myśleć o pragnieniu  
Nie zostanie ugaszone     

Tu cicho w zgiełku na chwilę  
Urywam plakaty z napisami  
Które przed oczyma szyderczo  
Wskazują porażki wskazują koniec    
 
Pukam i krzyczę nie słyszą  
Bo głos nie wydobyty bo nie chcą  
Zadławiony cichy bez energii  
Jak kwiat ku zmierzchu






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1