Poetry

sam53


sam53

sam53, 10 november 2022

twoje usta... pomarańcze i czereśnie

od kiedy oddzieliłem dni deszczowe od słonecznych
nie budzę się w środku nocy
nie myślę tylko o pogodzie
piszę wiersze od lewej do prawej
zostawiam margines choćby na małego buziaka
pocałunki przynosisz w uśmiechniętych ustach

kiedyś był czas na łódeczki w kałużach
grę w klasy i palanta
promyki słońca w filiżankach
dziś z przyjemnością smaruję ci plecy filtrem UV 50

ciągle czuję niedosyt twoich ust
jeśli się mylę uszczypnij
zapominam co to bezsenność

śniło mi się że skoczyłem w ogień


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

sam53

sam53, 10 november 2022

wśród znajomych-nieznajomych

trudno się rozmawia gdy słowa
nie wykraczają poza granice aktualnej pogody
a wystawiona na słoneczne promienie
twarz ani drgnie beznamiętnie chłonąc
poranne ciepło
maski mnożą się
przybywa obojętności

na pozór wykształcone
odwracają się wraz ze słońcem
takie zwyczajne typowe współczesne
uśmiechy mieszają się
jak dni i noce
jawa ze snem
normalność z nienormalnością

rozmowa kończy się wróżeniem z fusów
bo nikt nie potrafi przewidzieć pogody
klucz poznania jak skończona aplikacja
pierzcha
wraz z klikaniem w klawisze smartfonu

Gombrowicz miał rację
ludziom zostały tylko nic nie znaczące gęby


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

sam53

sam53, 10 november 2022

z myślami w konarach drzew

las pachnie wiecznością
ciepłą jesienią grzybami wrześniem
idąc wydaje się że stąpasz po czarodziejskim dywanie
toniesz w miękkim zielonym mchu
kwitnących fioletowych wrzoścach

pod stopami szeleszczą złote liście dębiny
trzeszczą rozdeptywane patyki suche szyszki
zabłąkana mrówka szuka właściwej drogi

twój cień nabiera kształtów


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

sam53

sam53, 10 november 2022

są takie chwile kiedy

barw nabierają wszystkie kolory lasu
liście wirują tańczą twista a może kankana
południowe słońce skrzy się w wartkim strumieniu
senny dzień rozpływa się lekką mgiełką
w karminach klonów
w złocie burych dębin
przejrzała zieleń mchów splata fiolety z różem wrzośców
w poszyciu błyszczą brązowe główki podgrzybków
zawieszona między jałowcami pajęczyna dźwiga ciężkie krople rosy

czuć wiatr który obejmuje nas chłodem
taki pierwszy dotyk jesieni
schowanej w nagich drzewach
ostatnim fruwającym listku buczyny
w listopadowych wspomnieniach układanych ciszą

w twoich oczach nawet echo powtarza
- kocham kocham kocham


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

sam53

sam53, 18 july 2022

ten budzik dzwoni tylko raz

jacy jesteśmy o 5.43 rano
gdy budzik dopiero ma zamiar dzwonić
kim jesteśmy przez dwie minuty
zanim podniesiemy powieki
by zobaczyć plamy na suficie
cień na ścianie
kosmyk twoich włosów na poduszce

jacy jesteśmy na chwilę przed
milczącym powitaniem dnia
w nieświadomości jego dobra i zła
z przeświadczeniem że jutro pojutrze zawsze
usłyszę ciepłe - dzień dobry
poczuję gorączkę wilgotnych warg
ciepły oddech twoich piersi
bliskość dłoni

po dreszcz który stawia do pionu
gdy zadziwieni sobą uciekamy w dzień
przełykając w pośpiechu kęsy zaufania

zbudowani doświadczeniem
zakochani


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

sam53

sam53, 18 july 2022

jak Anioł

już po dziewiątej późna pora
wieczór położył cień za oknem
za chwilę jutro będzie wczoraj
i noc nas brzmieniem wspomnień dotknie

twój głos usłyszę tak zwyczajnie
jak przedwieczorne granie świerszcza
i przyśnisz się tak jakbyś zawsze
pierwszą miłością była w wierszach

z całusem jednym dwoma trzema
z nutką w ramionach kołysaną
z księżycem zdjętym z chusty nieba
i uśmiechniętą jak mój Anioł


number of comments: 4 | rating: 4 | detail

sam53

sam53, 13 july 2022

źródło wiary

taki przekropny deszcz jak dzisiaj
babcia nazywała - w kawałkach
jak niedokończone cząstki różańca
kiedy przerywała szept by odstawić barszcz z fajerki
czy przewinąć wnuczka

burze wichury susze a kiedyś pożary
miały swoich świętych opiekunów
pamiętam przedwieczorne modlitwy do świętej Zofii
o noce bez przymrozków
pełne nadziei na pogodę
jeszcze w uszach brzmią zdrowaśki w sianokosy czy we żniwa
albo zwyczajne na Anioł Pański

dzień zaczynał i kończył się pacierzem
zawsze z pochyloną głową
"bo nad prawdą się nie klęczy
trzeba z nią żyć
i z nią spokojnie umrzeć"


*cytat z wiersza Justyny Barańskiej


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

sam53

sam53, 13 july 2022

pierwsze słowo

z zatrzymanym słońcem na twarzy
pomarszczoną ciszą upałem
kiedy myśli ciepłe od marzeń
zanim słowem w wierszu zostaniesz

zanim usta siebie zapragną
jak w gorączce zadrży powietrze
pocałunek stanie się magią
kroplą w deszczu snem w którym jesteś

z zatrzymaną chwilą na później
gdy noc chłodem wtuli się w ranek
wierszem wpiszę się zanim usnę
w pierwszym słowie dla mnie zostaniesz


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

sam53

sam53, 11 july 2022

w ramionach

jeszcze nas niejeden wieczór
w mrok owinie bielą róży
i sen przejdzie obok grzechu
czas w objęciach się nie dłuży

pieszczot również nikt nie skąpi
czułość barw nabiera w cieniu
nocą zawsze ciebie głodnym
gdy całujesz po imieniu

gdy spod powiek łzą szczęśliwą
płynie radość już o świcie
chodź - wejdziemy w naszą przyszłość
chcę w ramionach ciebie
życie


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

sam53

sam53, 3 july 2022

wieczór z tobą

Kiedy mówisz dobranoc
mam wrażenie że wtulam się w ciemność
noc przygarnia nas w ramiona i trwa w tej pozie chwilę
może dwie

gasną wszystkie światła
spokój układa się embrionalnie
właściwa odpowiedź gra na strunach ciszy
tę inność zapamiętuje jak smak ust

nie całuj do pierwszej krwi
oddam się za jeden wiersz


number of comments: 2 | rating: 3 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1