Poetry

sikimora


sikimora

sikimora, 9 january 2012

przepraszam

że żyję już więcej nie 
będę do siedmiu razy
sztuka cierpię za torturowane
myszy ptaki z opóźnionym
refleksem w małych móżdżkach
na końcu wszystkie koty są człowiekiem
i muszą się kąpać

w niedzielę do wora
plusk 
głodnym rybkom
węgorzykom elektrykom


number of comments: 6 | rating: 8 | detail

sikimora

sikimora, 8 january 2012

monolog świętej krowy

Jak okruchy szkła z bizantyjskiej mozaiki,
odłamki zdań spod wieży Babel, jak ciągle zielone
liście z dawno wymarłych drzew – jesteśmy
skazani na fragmenty.  
Niektórzy wierzą, że istnieje całość
opowiadana mową minaretów, reliefów, sklepień
i baśni, przepisanych w wersety z głosu wzywającego świat
na salat - szachrit -  jutrznię, inni sens zamykają w chwili
przybierającej postać gladiatora albo błazna. Można też
milczeć o znaczeniach, czerpiąc z mądrości ptaków, drzew,
kamieni -  lub iść za nutą, słowem - aż do początku, żeby zostać
na brzegu świata i słuchać rozbitej historii.

Muzyka potrafi się bronić przed głuchym, gdy ją nakłania
do jarmarcznej śpiewki - kąsa nieprawdą, jak wąż umyka,
zostawiając ślad – fałsz, kakofonię. Poezja uciec nie umie,
bo prawie każdy pisze, czyta, każdy czuje – więc jest z nią
po imieniu, przy stole ją sadza do łóżka bierze, stroi
na swojską modłę rymem lub na biało, aż zapomni,
skąd przyszła, jakie ma zadanie -  zacznie rodzić wiersze
podobne do gospodarzy, posłuszne od pierwszego
płaczu i bystre – szybko podchwycą ulubione frazy,
żeby podobać się jak to, co znajome, podane odświętnie
bo w metaforze, a więc liryczne, cokolwiek liryka znaczy
dziś, kiedy każdy może ją zrobić sobie z pustki,
tęsknoty, z poglądów w prawo, z przekonań
na lewo, z miłości spełnionej, z chorego kochania
- jak prędki obiad dla zajętych czym innym,
a jednak głodnych.

Nazwano mnie świętą krową i odmówiono zdolności
współczucia, tylko dlatego że próbuję zajrzeć w oczy
tej pogodzonej z losem kapłance - miała przecież służyć
w nieszczęściu, szukać szczelin, przez które sączy się światło
potrzebne zmarłym, żeby smierć ich nie zwiodła, miała śpiewem
sprowadzać koniec do początku  – a dzierga serwetkę, 
dla usprawiedliwienia wymyślając dziwne wzory.


number of comments: 43 | rating: 20 | detail

sikimora

sikimora, 7 january 2012

nie bój się wierszu

otoczymy cię kołem
i będziemy chuchać

chuuuuuu

ani zima zła
ani lis kulawy
niestraszne
we wspólnym oddechu
w ramion silnych splocie

po co ci rączki
po co ci nóżki
i główka
wystarczy serduszko

buuuuź buuuuź

promyczku
całusku
opuszko

chodzi dusza wkoło drogi
nie ma ręki ani nogi


number of comments: 16 | rating: 9 | detail


  10 - 30 - 100






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1