4 february 2013
ODTĄD DO KOŃCA
Solą mi w oku rozedrgane myśli,
 drżące jak osikowe liście na wietrze,
 jak rtęć, raz poniżej, raz powyżej zera,
 niezmiennie zmienne.
 
 Jakże beztroscy ci, co bez namysłu,
 bez zająknięcia segregują marzenia,
 przesiewając je przez gęste sito,
 
 dzieląc niepodzielne.
 
 A ja, któż to wie, za karę czy w nagrodę,
 ugrzęzłam w rozkroku pomiędzy światami
 i nie wiem, czy bardziej chcę żyć snem czy jawą,
 
nieuchronnie przemijając.
 Poetry
Poetry Prose
Prose Photography
Photography Graphics
Graphics Video poems
Video poems Postcards
Postcards Diary
Diary Books
Books Handmade
Handmade