Poetry

Ananke


older other poems newer

4 february 2013

ODTĄD DO KOŃCA

Solą mi w oku rozedrgane myśli,
drżące jak osikowe liście na wietrze,
jak rtęć, raz poniżej, raz powyżej zera,

niezmiennie zmienne.

Jakże beztroscy ci, co bez namysłu,
bez zająknięcia segregują marzenia,
przesiewając je przez gęste sito,

dzieląc niepodzielne.

A ja, któż to wie, za karę czy w nagrodę,
ugrzęzłam w rozkroku pomiędzy światami
i nie wiem, czy bardziej chcę żyć snem czy jawą,

nieuchronnie przemijając.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1