Poetry

Jarosław Baprawski


older other poems newer

16 december 2011

Spotkanie z nieznajomą

spotkaliśmy się przypadkiem
wieczorową porą 
na pustym chodniku
resztki lata niosłaś na stopach
wysoki obcas dodawał smukłości
nieziemsko zgrabnym nogom

w twoim wzroku płonęły ogniki
a usta koloru jarzębin
malowały obrazy uśmiechu
w zmysłowości wilgotnych warg

wziąłem cię za rękę i szliśmy obok siebie
gorączka oddechów w magnetycznym biciu serc
sięgnęła apogeum

przy parkowym drzewie 
oparta o pień
wyszeptałaś
weź mnie w zapomnieniu
nie pytaj o imię
tak po prostu
wypełnij pustkę 

pod pajęczą sukienką
w mojej dłoni płonęło jej łono
drżące ciało stapiało się w jedność

na tropikach piersi
i chłodzie krągłych pośladków
kreśliłem współrzędne paraboli lotu

wbrew logice czasoprzestrzeni
wzniosła się na wyżyny
galaktycznego pożądania
międzygwiezdnej podróży

słowo-Rżnij!
nabrało nowego
intymnego znaczenia

ona oparta o pień brzozy
i ja rozpalony ekstazą
wystrzeliłem w kosmos
srebrzysty warkocz
komety halleya
przy tym
to pikuś

po achach
i ochach
w delikatnych pocałunkach
uściskach dłoni
chwila ciszy

Burza braw

tak
to pijany menel
zbudzony opodal
klaszcze w dłonie
zadowolony z kina
ja pierdole
jesteś debest
łyknął wino
i położył się spać

a my

a my zrobiliśmy to jeszcze raz
pod innym drzewem 
w innej pozycji

69 96 128 

zadzwoń






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1