copelza, 23 may 2012
kiedyś księżyc był dużo bliżej
wystarczyło zarzucić sieć
byle chłystek mógł sięgnąć po srebrną tarczę
pływy jątrzyły okrzepłą już skorupę
masy nacierały na ostre klify
rozbijały rozgniatały
bezmyślnie zalewały ostatnie plaże
z czasem związek nie był już tak napięty
ta sama twarz oddalała się
pocałunki były coraz zimniejsze
głazy starte w pojedyncze ziarna
osadziły się leniwie w luźnych relacjach
tylko bogobojni szukali swojej skały
bo na połów księżyca było już za późno
copelza, 12 may 2012
ziemia drży Sigyn
fakty nie opisują prawdy
są ślepe na przeznaczenie znaczenie
czczenie
kropla wżera się w samą istotę chaosu
pierwotną matkę wszystkich ojców
zakuty w stalowe jelita mogę jedynie błagać
o akt łaski
ziemia drży Sigyn
ciągle i jeszcze i jeszcze
kiedyś zrodzi się z ręki strażnika
i zapomną kto chadzał tęczą
tak bogate w milczenie karły
copelza, 10 may 2012
Kto powiedział, że Kozacy
To przodkowie skurwysynów,
Temu pałą dam po glacy
Pod klasztorem Paulinów.
copelza, 4 may 2012
skąd taka nagła niechęć do kwiatów
używanie masek na wzór japoński sugeruje
podłoże alergiczne
wmawiają nam filozofowie i poeci
jesteście jedynie pyłkami
przeraża nas wielkość wszechświata
tak samo jak głębia jaźni
kiedy wyczujemy świdrowanie w nosie
odruchowo kichamy
nie trudno wtedy o zderzenie głowami
copelza, 1 may 2012
świat się zmienia mówi mi to woda kiedy po wielokroć umywam ręce kiedy pękają dawno zaschnięte strupy a nowe bąble napinają cienki jeszcze naskórek gorące oracje studzę zimnym prysznicem kiedyś dłonie zmienią się kamień i głosy w głowie uciszę jednym zardzewiałym bretnalem wyrwanym z przydrożnego krzyża
świat się zmienia słyszę kiedy spuszczam nieczystości w łazience myślisz że spłyną do oczyszczalni cudownie ożyją w kryształowych źródłach mądrości na żyznych osadach wyrosną najpiękniejsze rasowe tulipany smrodu nie da się pozbyć jak niechcianego szczeniaka nie przywiążesz do drzewa nie ciśniesz o asfalt w bezmyślnym pędzie będzie unosił się szarą mgłą tuż przy dywanie rolowanych muraw zdusi każdy powiew wiatru tego jeszcze wolnego jeszcze nieokiełznanego w tryby wiatraków
świat się zmienia niekoniecznie na gorsze na inne posłuchaj czasem odkręcają zardzewiały kran jak spływa między palcami wszystko co zrodziło się w szalonej głowie
copelza, 2 april 2012
kiedy leniwe łasiłaś się do słońca
pośród wonnych fiołków
na kocu z żółtym akcentem
z zaangażowaniem kopałem
grube korzenie chrzanu
zdziczały
buchtowałem w gęstych chaszczach
pod liściem łopianu
dziad w gęstym futrze
niżej kaczeńce gnały gęsiego walca
żaby skrzeczały girlandami piany
a skowronek romantyk
wisiał na srebrnym sznurze
złożyłem głowę
kiedy leniwie łasiłaś się do słońca
copelza, 5 february 2012
na dnie
spasiona ryba piła jadała do woli
ale zajrzała na dno zeżreć beczkę soli
taka przyjaźń dla soli nie była zbyt miła
może najpierw kochana brudzia byś wypiła
rewanże
kopnął koń konia w zadek przy którejś sobocie
tak mocno że biedaczek zarył pyskiem w błocie
w rewanżu wyrwał grzywę i włos na ogonie
teraz znają się lepiej jak te łyse konie
w kupie raźniej
czterdziesta szósta mucha z ogromnego stada
tak jak i pozostałe niezbyt smacznie jada
ale są też zalety spożywania w grupie
większa szansa że inny dostanie po dupie
copelza, 1 february 2012
srogi dusiciel
wąż srogi dusiciel uparł się na jeża
bo antylopami dawno był się przeżarł
dorwał go zdusił wrzasnął wrócił do chałupy
i po dziś dzień biedaczek coś wyciąga z dupy
niemiszlę
rybak zza Pisza zaraz z rana
dźgnął nożem w żebra kormorana
że niby ten mu wyżarł śledzie
teraz na flaku nie pojedzie
delikatesy
francuski piesek zeżarł coś zatchnęło go i zdechł
być może kość i jak na złość w tej kości siedział pech
delikatesy takie są ja też nie lubię pościć
francuski piesku udław się od francuskiej miłości
copelza, 21 january 2012
to jest diabelski kamień
cała męskość skupiła się w jednej dłoni
wierzę w rodzynki i fistaszka
jak większość wyznawców
wątpliwości wzbudzają we mnie
te rozgrzane w słońcu basiory
więc może skup się na tłustych promieniach
leniwie spijaj brąz na nagich piersiach
i daj te parę minut